Opóźni się proces biskupa tarnowskiego Andrzeja Jeża
access_time 2025-04-08 10:22:00
Proces karny biskupa tarnowskiego Andrzeja Jeża miał się rozpocząć dzisiaj (8 kwietnia). Sąd Rejonowy odwołał jednak zarówno termin pierwszej rozprawy, jak i drugiej - wyznaczonej na 29 kwietnia. Powód? Sędzia referent przedłożył zwolnienie lekarskie. Na razie nie wiadomo, kiedy sprawa będzie rozpoznawana.
Tarnowska prokuratura oskarża biskupa Andrzeja Jeża o zwłokę w informowaniu organów ścigania o molestowaniu dzieci przez dwóch księży z diecezji tarnowskiej - ks. Stanisława P. i ks. Tomasza K.
Ten pierwszy, który skrzywdził co najmniej 95 chłopców, niestety uniknie odpowiedzialności, bo jego przestępstwa się przedawniły. Mógłby zostać ukarany, gdyby jeszcze w 2002 roku władze kościelne zgłosiły sprawę do prokuratury. Wówczas nie było jednak obowiązku denuncjacji pedofilii; zmieniło się to dopiero w 2017 roku. Co więcej, w 2022 roku Sąd Najwyższy uznał, że odpowiadać karnie mogą również osoby, które nie zawiadomiły organów ścigania o przypadkach pedofilii, jeśli wiedzę o tych czynach miały przed lipcem 2017 roku. O to właśnie oskarżany jest biskup ordynariusz diecezji tarnowskiej. Z kolei o sprawie ks. Tomasza K. podejrzanego o dokonanie przestępstw seksualnych wobec trzech małoletnich, biskup miał wiedzieć od 2018 roku, natomiast zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa kuria złożyła do prokuratury w grudniu 2021 r. W obu tych przypadkach zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa wpłynęło od delegata biskupa tarnowskiego ds. wykorzystywania seksualnego małoletnich ze zwłoką trzech lat.
Akt oskarżenia przeciwko biskupowi trafił do Sądu Rejonowego już rok temu. Tarnowski sąd nie chciał jednak rozpatrywać tej sprawy, dlatego jesienią zawnioskował do Sądu Najwyższego o przekazanie jej innemu sądowi równorzędnemu. Kluczowym powodem takiego ruchu było "dobro wymiaru sprawiedliwości", o którym jest mowa w art. 37 k.p.k., czyli najprościej mówiąc, ochrona wymiaru sprawiedliwości przed posądzeniem o brak obiektywizmu. Sąd Najwyższy nie uwzględnił wniosku, wskazując, że zagrożenie dla bezstronności wymiaru sprawiedliwości musi mieć charakter realny, nie zaś hipotetyczny. Natomiast sam fakt znajomości sędziego z oskarżonym czy świadkami nie stanowi według SN podstaw do podejrzeń o stronniczość sądu, może być jedynie podstawą do wystąpienia o wyłączenie konkretnego sędziego. W uzasadnieniu napisano także, że "autorytet sądu wymaga, by nie unikał rozpraw trudnych i głośnych medialnie".
Zgodnie z prawem, za nieujawnienie przestępstwa pedofilii grozi nawet do 3 lat więzienia.
Agnieszka Cichy / fot. archiwum