"Za długo już żyliśmy w tym niedasizmie". Kandydat na prezydenta Tarnowa Henryk Łabędź zburzył symboliczny mur
access_time 2024-04-05 13:00:00
Symboliczna ściana z napisem: „Nie da się" postawiona tuż przed Stadionem Miejskim w Mościcach została w piątek (5 kwietnia) zburzona przez kandydującego na prezydenta Tarnowa Henryka Łabędzia. Obecny prezes Zakładów Mechanicznych zapowiedział, że skończy z marazmem i podejściem, że w Tarnowie nic się nie da.

- Stoimy dzisiaj przy ścianie z napisem „Nie da się". Ile razy spotykaliśmy się z taką ścianą podczas ostatnich lat nieudolnych rządów w Tarnowie? Ile razy odbijaliśmy się od niej, gdy chcieliśmy tutaj coś zrobić, zaproponować zmiany oraz uświadamiać, że jak jest problem, to się o nim mówi, a nie zamiata pod dywan? Jeśli słyszymy krzyk niezadowolenia, to nie można go zagłuszać stwierdzeniami, że żyjemy w najlepszym okresie rozwoju - mówił Seweryn Partyński, kandydat do Rady Miejskiej w Tarnowie podczas piątkowego briefingu podsumowującego kampanię Prawa i Sprawiedliwości.

Symboliczny mur zburzył wyposażony w młotek Henryk Łabędź. - Tarnów jest w takiej sytuacji, że trzeba będzie stosować metody sprawdzone, książkowe, ale także te niekonwencjonalne - oznajmił.

Spotkanie nieprzypadkowo zorganizowane zostało przed Stadionem Miejskim w Mościcach. Kandydat na prezydenta powiedział, że to jeden z symboli obecnego "niedasizmu" w Tarnowie.

- Każdy, kto miał dobre propozycje, chęci do zmiany oraz potrzebę dialogu zderzał się z tym, że nic się nie da. Nie da się ściągnąć nowych firm, nie da się z nikim dogadać, nie da się zadbać o kulturę, nie da się pielęgnować sportowych tradycji. Ten stadion jest tego najlepszym przykładem. To obraz nędzy i rozpaczy, obraz rządów pana Romana Ciepieli i liberalnej koalicji, która od trzydziestu lat, z niewielkimi przerwami rządzi Tarnowem. To jeden z wielu niechlubnych symboli powszechnej beznadziei, o których już nawet nie chciano mówić w tych wyborach - powiedział Henryk Łabędź.

- Jeżeli koalicja liberalna nie dała rady, to proszę was, szanowni mieszkańcy Tarnowa, dajcie szansę ludziom, którzy mają pomysły, mają energię, mają pewne sukcesy na swoim koncie i są gwarantem rozwoju Tarnowa - apelował.

Dodał też, że jego prezydentura będzie odwrotnością tego, czego miasto doświadczyło ze strony wciąż urzędującego Romana Ciepieli.

- Stoję tutaj dzisiaj, żeby złożyć ostatnią przed ciszą wyborczą, może i najważniejszą obietnicę w tej kampanii. Obiecuję, że „da się!". Da się prowadzić działania, które zaprocentują nowymi miejscami pracy, da się spełnić oczekiwania mieszkańców, da się wyremontować stadion, oraz wspierać inne dyscypliny. Da się spełniać oczekiwania mieszkańców. Da się sprawić, byśmy się wszyscy tutaj dobrze czuli, a zdanie mieszkańców było szanowane. Nie dajmy sobie wmówić, że Tarnów jest skazany na marazm. To cudowne miasto wymaga tylko troski, zrozumienia i gospodarza, który o nie zadba i postara się, aby wszystko wróciło na swoje miejsce. Za długo już żyliśmy w tym „niedasizmie". Czas to zmienić i ja to zmienię - deklarował.

- Pora w Tarnowie zakończyć etap "nie da się" - nie da się współpracować z sąsiednimi gminami, nie da się współpracować z samorządem województwa, nie da się pozyskiwać środków, nie da się zadbać, aby pojawiły się nowe firmy, aby Tarnów się rozwijał. Jesteśmy przekonani, że to wszystko jest już przeszłością. "Nie da się" zostało w tej chwili na tym murze symbolicznie i dosłownie rozwalone - mówił Mirosław Biedroń, kandydat na radnego Rady Miejskiej.

Posłanka Anna Pieczarka obiecywała, że jeśli Henryk Łabędź zostanie prezydentem Tarnowa, w budżecie miasta znajdą się pieniądze na dofinansowanie piłki ręcznej, piłki siatkowej czy modernizację stadionu żużlowego.

A. Cichy / fot. T. Schenk

Komentarze...
testststs 10,2,9,1,A,821