Do zdarzenia doszło we wtorek około godz. 8 rano przy ulicy Bitwy pod Studziankami w Tarnowie. 39-letnia mieszkanka Tarnowa wiozła fordem swojego 10-letniego syna, gdy nagle z nieustalonych dotąd przyczyn, przejechała przez deptak na pas zieleni, później stoczyła się ze skarpy, staranowała ogrodzenie, rozjechała fragment zieleńca i ostatecznie zatrzymała się na latarni. Na szczęście nikomu nic poważnego się nie stało. Kobieta i jej dziecko trafili do szpitala na kontrolne badania.

- Będziemy ustalać, w jaki sposób doszło do kolizji. Kobieta jechała do szpitala, policjantom tłumaczyła, że w aucie zawiodły ją hamulce. Czy rzeczywiście tak było, to już oceni biegły. Auto zostało zabezpieczone na parkingu - mówi asp. sztab. Paweł Klimek, rzecznik prasowy tarnowskiej policji. Jak dodaje, samochód ma automatyczną skrzynię biegów. Jedną z hipotez branych pod uwagę jest więc pomylenie przez 39-latkę pedałów (hamulca z gazem). - Trudno na razie mówić o konsekwencjach, na razie mamy zniszczenie mienia, będziemy też sprawdzać monitoring, czy nie doszło do narażenia postronnych osób na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia - dodaje rzecznik.

ac / fot. KMP w Tarnowie