Jak podaje GUS, we wrześniu ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły aż o 5,9 proc. To najwyższy wynik od połowy 2001 r. Na tym niestety nie koniec. Wkrótce drożyzna rozkręci się jeszcze bardziej, bo według prognoz inflacja przebije 6 proc. Lokalni działacze Nowoczesnej wezwali rząd do przerwania spirali inflacyjnej.

- Drogi premierze, czy był pan ostatni na targowisku? Czy był pan w sklepie? Czy zna pan ceny? Czy rozmawia pan z mieszkańcami naszych miast i wsi? Czy zdaje pan sobie sprawę z tego, jak jest drogo i ile kosztują nas dzisiaj zakupy? Często słyszymy w pana wypowiedziach, że troszczy się pan o rodziny, o Polki i Polaków, natomiast z tego, co widzimy po cenach w sklepach, są to zwykłe kłamstwa. Nie zdaje pan sobie sprawy, nie ma pan kompletnie pojęcia, co się obecnie dzieje. Mamy do czynienia z powszechną drożyzną. Pan i pana ekipa jesteście za to odpowiedzialni. Nie podejmujecie żadnych działań w tym kierunku, aby tą drożyznę w jakikolwiek sposób ograniczyć - mówił na spotkaniu z dziennikarzami Sebastian Stepek, przewodniczący Nowoczesnej w Tarnowie.

- Pędząca inflacja powoduje, że stać nas na coraz mniej. Drożeje energia, paliwo, produkty spożywcze. Obecnie za średnią pensję możemy kupić o 15 bochenków chleba mniej niż 9 lat temu. Najwyższy czas, aby w końcu zająć się tematem inflacji - podkreślał z kolei Bogusław Sambor.

Działacze skrytykowali też przegłosowane w sierpniu tego roku podwyżki uposażeń dla prezydenta, posłów i senatorów. - Większość krajów europejskich obniżyła w tym czasie pensje swoim politykom, mało tego, obniżyła podatki, VAT, żeby ulżyć przedsiębiorcom i zwykłym obywatelom. Pan, panie drogi premierze, wspólnie ze swoim szefem, Jarosławem Kaczyńskim co robicie? Podwyższacie pensje swoim kolegom, prezydentowi oraz ministrom aż o 40%. Trzeba powiedzieć wprost, z waszej strony jest to szczyt bezczelności, który  pokazuje tylko, że jesteście oderwani od rzeczywistości - oburzał się Stepek.

Zdaniem przewodniczącego tarnowskiej Nowoczesnej, wysoka inflacja jest na rękę rządowi, który ne tylko na niej nie traci, ale wręcz zyskuje. - Oczywiście, inflacja opłaca się rządowi, dlatego brak jest jakiejkolwiek reakcji. Drożejące towary, podwyżki, paragony z coraz wyższymi kwotami, powodują że rząd się cieszy. Oni tego nie okazują, natomiast jest to dla nich bardzo korzystne, dlatego że zwiększają się wpływy podatkowe, dochody państwa. Z drugiej strony Polacy tracą oszczędności, bo pamiętajmy, że inflacja zjada oszczędności. Jest to tzw. podatek inflacyjny. Kilkaset miliardów trzymanych na kontach, które są gwarantem i tratwą ratunkową w czasach kryzysu, tymczasem pan, drogi premierze, nie widzi tego i nie robi nic, żeby uchronić te oszczędności milionów Polaków przed utratą ich wartości. Patrzycie jedynie na swoje korzyści, żeby wasi członkowie zasiadali w spółkach Skarbu Państwa za setki tysięcy złotych rocznie. Tak nie może być. Na to nie ma zgody - mówił Stepek.

Zdaniem działaczy inflację napędzi też flagowy program Prawa i Sprawiedliwości "Polski ład". Zawarte w jego postulatach zmiany w podatkach, mocno uderzą w przedsiębiorców, na czym ostatecznie ucierpią klienci i odbiorcy ich usług.

Receptą polityków Nowoczesnej na wzrastającą inflację jest m.in. obniżka niektórych podatków, odpowiednie podniesienie stóp procentowych i zmniejszenie tzw. klina płacowego, czyli różnicy między płacą netto a płacą brutto. Nowoczesna zachęcała też mieszkańców, aby w ramach akcji #DrogiPremierze! publikowali w social mediach zdjęcia paragonów za swoje zakupy.

ac / fot. T. Schenk