Winiarze budują nową markę regionu. Rozmowa z Robertem Beściakiem - właścicielem Winnicy Dąbrówka
access_time 2020-09-25 12:27:00
Region tarnowski powoli wyrasta na winiarską potęgę. W powiecie jest już około 45 komercyjnych winnic - może być więcej, bo miejsca w branży nie brakuje, a polskie wina zyskują coraz większą popularność. O winiarskim biznesie, rosnącej w siłę enoturystyce i planach odtworzenia winnicy Sanguszków rozmawiamy z Robertem Beściakiem - właścicielem Winnicy Dąbrówka i prezesem zarządu Małopolskiego Stowarzyszenia Winiarzy.

Co Pana podkusiło, żeby założyć winnicę?

Wszystko zaczęło się w 2010 roku, gdy zakupiliśmy kawałek ziemi w Dąbrówce Szczepanowskiej. Zaplanowaliśmy sobie tam staw, przy którym moglibyśmy się relaksować łowiąc ryby. Staw rzeczywiście powstał u dołu południowego stoku, ale trzeba było jeszcze coś zrobić z pozostałą częścią 3-hektarowego terenu. Ponieważ zawsze byliśmy pasjonatami wina, pomyślałem o zasadzeniu winorośli. Szczęście bądź przeznaczenie sprawiło, że teren okazał się idealny pod winnicę.

Idealny, czyli jaki? Jakie ukształtowanie terenu sprzyja uprawie winorośli?

Winnica położona jest nad Dunajcem, na południowym stoku ułożonym trochę na kształt amfiteatru. Dookoła otoczona jest wzniesieniami, na dole w centrum jest też wspomniany staw. Przy czym różnica wysokości pomiędzy szczytem winnicy a dołem, czyli płynącą rzeką to jest ponad 100 metrów. Na samej winnicy pomiędzy jej dolną a górną częścią jest 45 metrów przewyższenia, czyli to jest duży kawałek góry. Mówimy, że klimat nam się ociepla, to prawda, coraz częściej zdarza się, że tych mroźnych, śnieżnych zim już nie ma, ale są jeszcze przymrozki – „zimni ogrodnicy”, „zimna Zośka”, z których powodu wiele winnic ma już problemy. 16 maja tego roku, kiedy było -6 czy -8 stopni Celsjusza bardzo dużo winnic w Polsce straciło swoje plony. U nas do tego nie doszło właśnie dzięki sporej różnicy wysokości nad Dunajcem, która sprawia, że zimne powietrze schodzi na dół, a ciepłe idzie do góry, co daje nam naturalną osłonę. Teren jest więc idealny, by winorośl mogła tam dojrzewać i fajnie rosnąć.

Żona nie była sceptyczna?

Była, miała dużo wątpliwości, ale jestem uparty i od słowa do słowa udało mi się ją przekonać. Okazało się, że w pobliżu są już winnice. Przy okazji rozmowy z bratem dowiedziałem się, że jego kolega Wiktor Zagórski ma winnicę. Pojechaliśmy więc do Gromnika, do braci Zagórskich, gdzie po raz pierwszy zobaczyliśmy piwniczkę winiarską w polskim wykonaniu. Byliśmy pod wrażeniem i ostatecznie utwierdziło nas to w przekonaniu, że chcemy się tym zajmować. Potem były pierwsze nasadzenia, cykl szkoleń polskich, zagranicznych i winnica do reszty nas pochłonęła.

Małopolska to jeden z najdynamiczniej rozwijających się regionów winiarskich. Coraz więcej winnic jest też w powiecie tarnowskim, o którym mówi się już nawet „polska Toskania”. Z czego to wynika? Czym wyróżniamy się na tle innych centr winiarstwa. Czy to tylko kwestia ukształtowania terenu?

Łagodnie ukształtowany teren w dolinach Dunajca i Białej to jedno, poza tym dobry klimat – termiczne lato trwa tu najdłużej i ludzie z pasją. Myślę, że w niedalekiej przyszłości nie będziemy jechać do Toskanii, czy nad Ren do Niemiec, by podziwiać winnice, tylko do gminy Pleśna, pod Tarnów, nad Dunajec. Faktycznie mamy coraz więcej winnic. W samej gminie Pleśna mamy już ponad 10 winnic w tym 5 komercyjnych, które sprzedają wina. W Małopolsce obecnie jest 129 winnic i rzeczywiście przodujemy na tle innych regionów Polski. W tarnowskim jest ok. 45 komercyjnych winnic, co więcej z powodu wyjątkowo urokliwych krajobrazów, mamy znakomite perspektywy do rozwoju turystyki winnej.

Jak najłatwiej je znaleźć? Jest jakiś portal, który zrzesza wszystkie?

Lada chwila powstanie strona internetowa, która będzie skupiać wszystkie winnice w Małopolsce. Na jej uruchomienie pozyskaliśmy pieniądze z projektu „Małopolska gościnna”. Dzięki portalowi będzie możliwość umówienia się z winiarzem na degustację czy zwiedzanie winnicy na konkretny dzień i godzinę. Jest to o tyle istotne, że dotychczas często zdarzało się, że ktoś przyjeżdżał na winnicę i zastawał bramę zamkniętą, bo nie było gospodarza. Było to na pewno bardzo uciążliwe dla osób odwiedzających. Teraz, w momencie gdy enoturysta będzie miał narzędzie w postaci portalu, dowie się że w danym dniu i godzinach będą mogły przyjąć go konkretne winnice, pozna ich ofertę i dowie się, co ile kosztuje. Jeśli będzie miał ochotę, to zarezerwuje sobie pobyt na winnicy, degustację i oprowadzenie.

Jaki jest koszt założenia winnicy?

Koszt założenia 1 hektara winnicy to ok 100 tys. zł, przy bardzo dużym wkładzie pracy własnej. W tej kwocie nie ma oczywiście sprzętu, który jest potrzebny do uprawy winorośli, takiego jak ciągniki, glebogryzarki, kosiarki i wiele innych - tu już koszty są różne i ogranicza je jedynie portfel właściciela. Niestety większość sprzętu jest bardzo droga. Średniej klasy nowy ciągnik przystosowany do pracy na winnicy to koszt ok 150 tys. zł. W trzecim roku możemy spróbować zrobić małą ilość własnego wina ale do tego potrzebne są pomieszczenia, piwnice i sprzęt a to też niestety bardzo duże koszty. Oczywiście do całości musimy doliczyć koszt zakupu ziemi, który zależy od lokalizacji.  

Czy winiarstwo jest opłacalne? Da się z tego wyżyć? Polska kultura picia kojarzy się bardziej z wódką i piwem. Po wino chyba rzadziej sięgamy?

Tak było, ale to się zmienia. Ludzie zaczynają pić bardziej świadomie i odpowiedzialnie. Zamiast upijać się do nieprzytomności, co się zwyczajnie nie opłaca, bo na drugi dzień trzeba iść do pracy i być w dobrej formie, traktują alkohol jako dodatek w towarzystwie. Wybierają też alkohole lepszej jakości, z wyższej półki, bardziej luksusowe i chętnie sięgają po wina, które oferują gamę wyjątkowych doznań – smaku, zapachu, koloru. Czy winiarstwo jest opłacalne? Winiarze to pasjonaci, którzy w większości zarabiają na te fanaberie gdzieś indziej. Trzeba też wziąć pod uwagę to, że winnice w krajach winiarskich powstawały przez pokolenia, a w Polsce utarło się, że dziś wkładamy w biznes złotówkę, to za rok chcemy ją wyciągnąć i jeszcze drugą pozyskać, czyli oczekujemy szybkiego zysku. Z winoroślą jest trochę inaczej, ponieważ od momentu posadzenia do przyzwoicie owocującego krzaka muszą upłynąć jakieś cztery lata. W trzecim roku można próbować cokolwiek zrobić, ale w czwartym jest szansa, że krzak będzie owocował. Pierwszy owoc tej inwestycji, czyli wino powstanie więc za cztery lata, po drodze jeszcze trzeba się sporo nauczyć. Trzeba też pamiętać, że nie można posadzić krzewów winorośli od razu w dużej ilości. Warto uczyć się na mniejszych powierzchniach, tym bardziej że nie wiadomo, czy wystarczy nam wytrwałości. Oczywiście są pasjonaci, którzy produkują wino tylko na potrzeby własne, a niektórzy, tak jak my, poszli o krok dalej i zajęli się komercyjną sprzedażą wina.

Gdzie można kupić wasze wina?

W związku z tym, że winnica produkuje obecnie niewiele ponad 4 tys. butelek, co nie jest jeszcze dużą ilością, to wino sprzedajemy w sklepie, który posiadamy w miejscu wytworzenia, czyli w piwniczce winiarskiej. Każdy może tu przyjść, spróbować wina i zakupić butelkę. Na tę chwilę ta ilość, którą produkujemy sprzedawana jest tylko z tego miejsca.

Jaki jest styl tych win?

Są wina w stylu niemieckiego Rieslinga o wyższej kwasowości, z charakterem, bądź wina z odmiany Solaris, w której kwasowość jest bardzo niska o przewadze aromatów owoców tropikalnych, cytrusów, nie zabraknie też aromatów brzoskwiń czy moreli. Wina czerwone produkujemy tylko wytrawne, o świeżych aromatach owoców leśnych, wiśni czy czereśni. Starsze roczniki to bardziej zbudowane wina o większej taninie i garbnikach.  

O jakim winie możemy powiedzieć, że jest dobre?

Najlepsze jest to, które nam smakuje. Każdy lubi inne. Nie możemy dzielić klientów na lepszych, którzy piją wino wytrawne i gorszych, którzy piją wina półsłodkie i półwytrawne. Oczywiście tak nie jest, pijmy to co nam smakuje, a nie to co jest modne lub co należy pić. Upraszczając, jeden lubi blondynki, drugi brunetki, a trzeci lubi obie, więc podobnie jest z winem. Z winem też jest tak, że inne pijemy w okresie letnim, inne w okresie zimowym. W okresie letnim bardziej skłaniamy się do białych i różowych, mocno schłodzonych. Oczywiście nie wykluczamy też czerwonych, po które sięgamy choćby przy okazji grilla i dań z czerwonego mięsa. Zimowe wieczory, kominek też sprzyjają winom czerwonym.

Ile win jest w waszej ofercie?

W tym roku mieliśmy 12 etykiet, czyli 12 różnych rodzajów wina, od win wytrawnych, półwytrawnych do półsłodkich. Z win czerwonych tylko wina wytrawne, z win białych wytrawne, półwytrawne, półsłodkie. Z różowych też te trzy kategorie.

Wciąż bardzo popularne są wina musujące. Myślicie o ich produkcji?

Produkujemy, ale póki co, dla potrzeb własnych i dla własnych doświadczeń. Na razie testujemy, nie wykluczamy jednak, że w przyszłości pojawią się u nas w komercyjnej sprzedaży.

Pije pan wino konkurencji?

Oczywiście że tak. Nie użyłbym tu jednak słowa konkurencja, bo myślę ze ani ja ani koledzy winiarze nie traktujemy siebie jako konkurencję. Wina polskiego nie ma jeszcze na tyle dużo, duży jest na nie popyt i nie ma problemu z ich sprzedażą. Oczywiście mówimy o sprzedaży wina które będzie miało też rozsądkową cenę.

Ile kosztuje wasze wino?

Butelka wina od 35 zł w górę. Czy drogo? Wystarczy przyjechać na winnicę i zobaczyć, że to nie jest przedsiębiorstwo, to nie produkcja masowa. Większość prac jest wykonywanych ręcznie, do zbiorów nie wjeżdżają kombajny, ręczna jest selekcja owoców, zbiory, praca na winnicy. Z części winnicy znosi się winorośl w koszach tak jak to robiono setki lat temu, ponieważ nie ma możliwości wyjechania tam żadnym sprzętem. Warto więc przyjechać do winnicy i zobaczyć jak to wygląda. To są wina jakościowe, w stu procentach z soku winogron.

Od kilku lat organizujecie „Wianki na Winnicy”? Skąd taki pomysł? Słowianie pili piwo, a nie wino

Inspiracją był staw. Pierwsza impreza odbyła się w 2017 r. Było kameralnie, muzyka na żywo, degustacja wina i puszczanie wianków, przyszło wtedy ponad sto osób. Wydarzenie zostało jednak bardzo pozytywnie przyjęte przez ludzi, więc stwierdziliśmy, że będziemy je organizować cyklicznie. W tym roku z powodu pandemii i ograniczeń z nią związanych nie mogliśmy zrealizować go planowo, 27 czerwca. Zielone światło pojawiło się dopiero po zniesieniu obostrzeń. 15 sierpnia „wiankami” symbolicznie pożegnaliśmy wakacje. Wydarzenie odbyło się z zachowaniem wytycznych sanitarnych, było bezpieczne, nie dotarły do nas wieści, by ktoś zachorował, a wzięło w nim udział ok. 600-700 osób. Oczywiście teren winnicy jest na tyle duży, że łatwo było zachować wymagane odstępy, goście siedzieli wśród rzędów winorośli i w specjalnie wyznaczonych miejscach. W tym roku muzykę na żywo zaserwował nam Piotr Kita. Była możliwość degustacji potraw regionalnych, które od lat przygotowuje nam Koło Gospodyń Wiejskich „Pełna Chata”. Dziewczyny robią prawdziwe cuda z regionalnych produktów: pierogi ze śliwką suską sechlońską, pierogi z Fasolą Piękny Jaś z Dolny Dunajca, kompot z owoców sezonowych, lemoniadę, ciasto marchewkowe, proziaki, chleb ze smalcem i kiszonym ogórkiem, pasztety wegetariańskie, pstrąg ojcowski i wiele innych. Nie zabrakło też tradycyjnych warsztatów plecenia wianków, czy zdobienia pierników. Cieszy nas, że po raz kolejny impreza została bardzo ciepło odebrana.

Co z Małopolskim Centrum Winiarstwa? Rok temu pojawiła się koncepcja, by jego siedziba powstała w Tarnowie. Pod uwagę brane były piwnice kamienicy na rynku w Tarnowie, teraz stanęło na spichlerzu przy Pałacu Sanguszków.

Cały czas trwają rozmowy, choć ostatnio są coraz mocniej zaawansowane. Ostatnim pomysłem jest stary spichlerz koło pałacu Sanguszków, który doskonale się do tego celu nadaje. Obok niego jest też stodoła, nad jednym i drugim pieczę trzyma konserwator zabytków. Miejsce jest idealne, Tarnów ma bogatą tradycję winiarską i spichlerz całkiem fajnie mógłby wpisać się w Małopolskie Centrum Winiarstwa.

Jaką funkcję pełniłoby takie centrum?

Przede wszystkim turystyczną, ale też dydaktyczną, muzealną i reprezentacyjną. Zwiedzający w salach multimedialnych mogliby się dowiedzieć jak powstaje wino, jak wygląda współczesna przetwórnia, ale też poznać historię winiarstwa w rejonie tarnowskim, byłoby więc trochę eksponatów historycznych i muzealnych. Jest też pomysł, by przy Pałacu Sanguszków odtworzyć książęcą winnicę. To teren około 5 ha, od strony lotniska, czyli południowy stok w stronę obwodnicy Tarnowa. Zobaczymy jaka będzie przychylność decydentów. My jesteśmy pełni zapału żeby ten projekt został zrealizowany. Jesteśmy przekonani, że Małopolskie Centrum Winiarstwa może pobudzić turystycznie region tarnowski, może być jego marką. Mamy zjawiskowe Zalipie, piękny historyczny rynek Tarnowa i centrum winiarskie świetnie by się w to wszystko wkomponowało. Co więcej, koło Pałacu Sanguszków funkcjonuje hotel i restauracja „Słoneczne Wzgórze”, gdzie przewidziano noclegi dla 60 osób. Jest więc baza noclegowa, miejsce na parking, wszystko idealnie się spina. Małopolskie Centrum Winiarstwa zadbałoby o to, aby rezerwacje były tam cały czas. Winiarzom zapału na pewno nie zabraknie. Byle tylko włodarze miasta też poczuli ten sam zapał co my.

Planujecie jakieś imprezy winiarskie w najbliższym czasie?

Z powodu pandemii nie mamy jeszcze pewności czy odbędą się doroczne Dionizje Tarnowskie. Jeśli chodzi o naszą winnicę, to zapraszamy 27 września na winobranie w Dąbrówce. Każdy będzie mógł uczestniczyć w zbieraniu owoców, następnie pokażemy jak dawniej wyciskało się sok z winogron.

Stopami?

Nie, prasą drewnianą, dębową. Pokażemy więc każdy etap produkcji wina. Serdecznie zapraszam. Zachęcam też do odwiedzania winnic, czy to naszej, czy kolegów. Sprzyjają temu choćby różnego rodzaju imprezy, wydarzenia, podczas których degustacje często są darmowe. Warto szukać swojego smaku, znaleźć go i pić wino z przyjemnością.

Dziękuję za rozmowę. My również zachęcamy do odwiedzania winnic, tym bardziej, że pora - sezon winobrania - bardzo temu sprzyja. Z tej okazji mamy dla Państwa konkurs, w którym do wygrania jest weekend w drewnianym domku na Winnicy Dąbrówka (dowolnie wybrany termin), połączony ze zwiedzaniem winnicy i degustacją win. Podzielcie się z nami Waszym idealnym pomysłem na długie jesienne wieczory i opiszcie go w kilkuzdaniowym komentarzu pod postem konkursowym na naszym fanpage'u. Autor najciekawszego wpisu zostanie nagrodzony zaproszeniem. Konkurs trwa do wtorku, 29 września, do północy.

AC

Fot. Winnica Dąbrówka

Komentarze...
testststs 10,2,9,1,A