O mądrości, która rodzi się w ciszy. Rozmowa z ks. Damianem Migaczem
access_time 2019-04-19 08:32:00W jaki sposób wszedł ksiądz w świat ciszy? Nazwisko zobowiązywało?
W pewnym sensie tak. W Piśmie Świętym imię było symbolem powołania człowieka, określało jego tożsamość w relacji do ludzi i Boga, więc myślę, że coś jest w tym moim nazwisku i Pan Bóg pewne rzeczy przewidział. Wszystko zaczęło się na studiach. Padały tam różne propozycje uczestnictwa w działalnościach duszpasterskich, zaproszono nas m.in. na mszę świętą miganą. Bardzo mnie wzruszyła bezradność niesłyszących i właśnie refleksje z tej mszy spowodowały, że na drugim roku w seminarium zacząłem uczyć się języka migowego. Inni się wykruszali, ja zostałem. I tak to już trwa 12 lat.
Ilu kapłanów w diecezji posługuje się językiem migowym?
Zanim odpowiem na to pytanie, przypomnę krótką historię duszpasterstwa niesłyszących w naszej diecezji. Rozpoczyna się ona w 1933 roku, kiedy to jeden z ojców bernardynów, został przeniesiony do Tarnowa ze Lwowa, gdzie działał w szkole dla niesłyszących. Znając język migowy, zgromadził wokół siebie niesłyszących i zaczął im odprawiać pierwsze migane msze święte. Ks. biskup Piotr Stepa, który wcześniej był we Lwowie i znał to środowisko, przyjechał do Tarnowa zaczął organizować duszpasterstwo głuchych w diecezji. W 1954 roku w Panewnikach koło Katowic powstał pierwszy ogólnopolski kurs dla duszpasterzy, którzy mieli zająć się osobami głuchoniemymi i po zakończeniu takiego właśnie kursu, ks. Adam Nowak utworzył duszpasterstwa w największych miastach naszej diecezji, a więc w Tarnowie, Brzesku, Bochni, Mielcu, Nowym Sączu i Dębicy. I w tych sześciu ośrodkach do dnia dzisiejszego są księża posługujący się językiem migowym. W każdym z tych ośrodków jest przynajmniej dwóch księży migających, a więc łącznie co najmniej dwunastu, a włączając w to jeszcze księży, którzy kiedyś migali, to około czterdziestu księży w większym lub mniejszym zakresie służy w diecezji.
Czy obecna struktura zaspakaja potrzeby osób głuchych? Wiadomo ile jest niesłyszących w diecezji?
Myślę, że ta struktura jest na tyle rozbudowana, że wystarcza. Przykładowo na całą archidiecezję wrocławską takie ośrodki są tylko dwa – Wrocław i Oława. U nas w diecezji ośrodki są w każdym większym mieście. Niesłyszący wiedzą, że w tych miejscach zawsze otrzymają pomoc, nie tylko duchową, ale też tłumacza języka migowego, czy po prostu możliwość spotkań na świetlicach PZG z innymi niesłyszącymi. Według danych, które podaje Polski Związek Głuchych, w naszej diecezji jest niecałe dwa tysiące osób niesłyszących.
Czym się różni się Polski Język Migowy (PJM) od Systemu Językowo-Migowego (SJM)?
Polski Język Migowy (PJM) to pierwszy naturalny język osób niesłyszących, o odrębnej od języka polskiego strukturze gramatycznej. To język wizualno-przestrzenny, a więc znaczenie ma układ dłoni i palców, mimika, ruch, odchylenie głowy, położenie tułowia. Jest to język żywy, stale się rozwija. Natomiast System Językowo-Migowy (SJM) nie jest językiem naturalnym, został stworzony przez osoby słyszące w celu porozumiewania się z głuchymi. Jest oparty na połączeniu elementów polskiej gramatyki i PJM. Miga się w nim zdania zgodne z szykiem gramatycznym języka polskiego, uzupełniając o znaki języka migowego.
Święty Paweł pisał, że wiara rodzi się z tego, co się słyszy. Trudno przekazuje się wiarę za pomocą języka migowego?
Czasami zastanawiałem się nad tym, jak te słowa mają się do głuchych, którzy nie słyszą, ale kiedy dotarłem do oryginalnego tekstu w języku greckim, zauważyłem drobny szczegół, otóż jest tam napisane, że wiara rodzi się z tego, co zdobywamy, asymilujemy, poznajemy. Niesłyszący właśnie asymilują tę wiedzę, którą mają wokół siebie za pomocą gestów, czyli języka migowego. Wiarę przekazuje się więc z taką samą trudnością, z jaką przekazuje się ją osobom słyszącym. Zgadzam się, że język migowy może powodować jakąś barierę w komunikacji, ale takie same trudności pojawiają się, gdy szukamy argumentów dla kogoś słyszącego, kto poszukuje wiary. Trudność z jednej i drugiej strony jest porównywalna, ale z własnej perspektywy widzę, że przebywając w tym środowisku, ucząc katechezy dzieci niesłyszące, obserwując ich życie na codzień, jestem na tyle rozeznany, że ta trudność komunikacyjna nie sprawia mi takiego problemu, jak niekiedy innym księżom, którzy przekazują wiarę w środowisku słyszących.
Z jakimi problemami najczęściej zmagają się osoby niesłyszące?
Pierwsza i najważniejsza bariera to bariera komunikacyjna. Gdziekolwiek idą, czy to do urzędu, sądu, czy do przychodni, zwłaszcza gdy są to osoby głuchonieme, a więc takie które nie mówią i totalnie nie słyszą, mają największą tragedię w życiu. W naszym duszpasterstwie staramy się przełamywać tę barierę, głównie poprzez organizację różnych działań integracyjno – społecznych, takich jak np. pielgrzymki integracyjne, naukę języka migowego lub lekcje integracyjne w tarnowskich szkołach. Poza działalnością w duszpasterstwie niesłyszących, jestem też katechetą w Zespole Szkół dla Niesłyszących i Słabo Słyszących w Tarnowie, jedynej takiej szkole w diecezji. Razem z nauczycielami próbujemy ich już tam w młodym wieku otworzyć na innych ludzi, uświadomić, że pomimo, iż – jak sami o sobie "mówią" - są biedni, bo są głusi, to są osoby, które znajdują się w znacznie gorszej od nich sytuacji życiowej. Kiedyś mnie zapytali: dlaczego są głuchymi? Na co ja im odpowiedziałem też pytaniem, a dlaczego ja jestem łysy? Na pewne pytania nie ma odpowiedzi i nigdy nie będziemy wiedzieć, dlaczego Pan Bóg daje nam takie, czy inne sytuacje, takie czy inne choroby lub niesprawności. Trzeba się z tym pogodzić. Myślę, że ta szkoła, otwierając im oczy na potrzeby innych, daje im coś bardzo wartościowego.
Głusi nazywają się często mniejszością językową, narodową...
Z bardzo prostego względu, każda mniejszość narodowa ma swoje prawa. Chcą więc, żeby traktowano ich na równi i z tolerancją. Udało im się wywalczyć, że na dzień dzisiejszy telewizja publiczna ma pewien obszar ogólnodostępnych programów z tłumaczem języka migowego. Teraz wchodzi też szeroki rządowy projekt "Dostępność plus", który ma zapewnić dostępność języka migowego także w urzędach, po to właśnie, by przełamywać bariery.
Zbliża się Wielkanoc, którą poprzedza Triduum Paschalne, a więc czas, gdy wszyscy powinniśmy się wyciszyć, żeby zyskać równowagę. Dlaczego potrzebujemy ciszy w liturgii, w życiu?
Mam uczennicę, która jest po operacji wszczepienia implanta ślimakowego, więc ma możliwość słyszenia. Jednak to sztuczne, komputerowe słyszenie powoduje u niej pewien dyskomfort. Nie lubi tego dźwięku, co więcej, kiedy z powodu hałasu te dźwięki zaczynają się na siebie nakładać, to świadomie wyłącza aparat. Nauczyła się więc żyć w swoim świecie ciszy. Zastanawiałem się, dlaczego tak robi i doszedłem do wniosku, że to sprawa zrozumienia siebie, pewnej akceptacji. Dla higieny wewnętrznej i zdrowia psychicznego wszyscy powinniśmy się od czasu do czasu zatrzymać, wyciszyć, oderwać od hałasu codziennego wiru prac i obowiązków. Natomiast gdy mówimy o głębszym wymiarze ciszy, w rozumieniu wielkopostnych przemyśleń, to cisza jest wejściem w głąb siebie, stanięciem w prawdzie o sobie, oderwaniem się od głosu innych. Cisza jest spotkaniem z Bogiem. Kościół przez swoją praktykę, czas Wielkiego Postu, kazania pasyjne, Drogę Krzyżową, daje ludziom możliwość refleksji nad swoim życiem i wyborami, które mu towarzyszą.
Możemy sobie wyobrazić świat bez zmartwychwstania?
Gdyby Jezus nie zmartwychwstał, daremna byłaby nasza wiara - mówi św. Paweł. Nasza wiara powinna płynąć z nadziei, że po śmierci czeka nas życie wieczne. Rozłąka, w której uczestniczymy podczas pogrzebów naszych bliskich nie powinna więc łączyć się ze smutkiem, żalem, ale z nadzieją, że zmarli dostają się w miejsce, gdzie jest wieczne szczęście i pokój. Gdyby nie było zmartwychwstania, nie byłoby sensu naszego życia. Podziwiam wyznawców innych religii, którzy próbują tłumaczyć swój cel życia chociażby przez reinkarnację. To wszystko jest warte przemyślenia, ale uważam, że chrześcijaństwo ma jedyną niepowtarzalną cechę, która ściąga innych wyznawców, nawracających się na naszą wiarę, mianowicie taką, że po śmierci będziemy błogosławieni – szczęśliwi, będziemy żyli tacy, jacy jesteśmy tutaj na ziemi, ale uwielbieni. Nasze ciała i dusze zostaną obmyte w krwi odkupienia.
Wszystkie cztery ewangelie mówią, że Jezus wiele razy powtarzał, że powstanie z martwych. Jego uczniowie powinni więc być na to przygotowani, a jednak do końca nie wierzyli, nie byli w stanie tego pojąć i zostali zaskoczeni. Z badań TNS wynika, że 47% wierzących Polaków nie wierzy w zmartwychwstanie, a w śmierć na krzyżu o procent więcej. Z czego wynika ten brak wiary u katolików?
Te liczby mogą wynikać z tego, co sam widzę w środowisku tarnowskim. Osoby które nie doświadczają wiary są obojętne, nie chodzą do kościoła, nieświadomie odrzucają więc możliwość poznawania Boga. Jeżeli nie spotkają na swojej drodze kogoś, kto zapali w nich iskrę wiary, to będą jak ci poganie, nad którymi zapłakał św. Paweł. Człowiek jeżeli nie zobaczy, nie uwierzy, a Jezus powiedział: błogosławieni, którzy nie widzieli a uwierzyli i tego właśnie życzę czytelnikom Tarnow.net.pl, żebyśmy byli tymi, którzy coraz bardziej przybliżają się do poznawania Boga, tymi którzy cały czas podsycają swoją wiarę przez uczestnictwo w niedzielnych mszach świętych, którzy rozwijają wiedzę o Bogu i ubogacają ją praktykami religijnymi. Jak napisał Jan Paweł II w encyklice Fides et ratio, wiara i rozum muszą nawzajem się uzupełniać, są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy.
Dziękuję za rozmowę.
Kilka tygodni temu w Szkole dla Niesłyszących i Słabo Słyszących w Tarnowie gościła ekipa programu Telewizji Polskiej "Spotkania w świecie ciszy". Pierwszą część materiału o tym, jak uczniowie pod okiem nauczycieli przygotowują się do Świąt Wielkanocnych można obejrzeć tutaj. Część druga już jutro, 20 kwietnia w TVP3 o godz. 7:50 i 16:15. Zapraszamy.
Poniżej jedno z miganych spotkań rekolekcyjnych - "Relikwie Męki Pańskiej":