Po roku w Unii
access_time 2005-06-04 02:13:17
Rozmowa z Krzysztofem Masiukem, prezesem Stowarzyszenia Wspierania Inicjatyw Europejskich "Europa Nasz Dom"

- Mija rok od naszej akcesji z Unią Europejską, gdy przed rokiem rozmawialiśmy na jej temat, wspomniał Pan, że przez pierwsze lata dużo nie zmieni się w naszym regionie. Czy tak się stało w przypadku pierwszych 12 miesięcy?



- Mieszkając w Austrii "przeżyłem" wejście tego kraju do Unii. Pamiętam ten pierwszy dzień w Unii, a potem kolejne tygodnie. Jedyną odczuwalną zmianą dla mnie była cena mąki, która potaniała o 50%, innych zmian nie zauważyłem. Takie same odczucia mam po naszym pierwszym roku w Unii. Jedyną zauważalną zmianą są unijne flagi, które pokazały się przed ważniejszymi urzędami. Gdyby zaś spytać się przeciętnego mieszkańca naszego regionu, co się zmieniło u nas po naszym wstąpieniu do UE, to nie wiem, czy wymieniłby cokolwiek konkretnego. Ani my - Polacy nie staliśmy się bardziej europejscy od naszych sąsiadów niebędących w Unii, ani mieszkańcy Unii nie traktują nas bardziej europejsko, niż wcześniej.



- Jak Pan myśli, dla kogo pierwsze 12 miesięcy w UE było najbardziej korzystne, kto też stracił najwięcej?



- Akcesja najwięcej korzyści przyniosła rolnikom i przedsiębiorcom. Niestety, jak to w życiu bywa, najwięcej skorzystali najwięksi. Są w Polsce rolnicy, którzy dostali z tytułu dopłat po kilka milionów złotych. W tarnowskiem średnia powierzchnia gospodarstwa to jeden - dwa hektary, a to niestety wielkich dopłat nie daje, ale i tak jest to jakieś wsparcie. Otwarcie rynku unijnego dla polskich produktów pokazało, że to nie nasi rolnicy powinni obawiać się kolegów ze starej Unii, ale odwrotnie. Nagle atutem rodzimych rolników stała się "archaiczność" polskiego rolnictwa, co sprawia, że nasze mięso smakuje o wiele lepiej, bo jest bez dodatków. Pierwszy rok w Unii pokazał również, że i polski przedsiębiorca może odnieść sukces na wspólnym rynku. Na naszym członkostwie najbardziej stracili celnicy i straż graniczna, z uwagi na przesunięcie się granic unijnych o kilkaset kilometrów, a tak całkiem poważnie, to myślę, że obawy są zawsze większe od rzeczywistości. Zawsze twierdziłem, że dla starej Unii Europejskiej nasza akcesja to zastrzyk europejskiej świeżej krwi o podobnej grupie, która może tylko pomóc. Dzieci są skarbem, ale tylko nieliczne rodziny decydują się na ich posiadanie. O wiele bezpieczniej jest mieć psa lub kota. Jest tańszy i nie sprawia kłopotów. Stąd dziś odsetek Francuzów pochodzenia arabskiego czy Niemców pochodzenia tureckiego jest bardzo wielki, bo ktoś pracować i wykonywać najgorsze roboty musi. Zaczyna to rodzić napięcia i konflikty religijne, czy też społeczne.



- Jak pierwsze 12 miesięcy wyglądało w naszym regionie. Czy zauważył Pan istotne zmiany w samorządach czy przedsiębiorstwach, instytucjach kulturalnych?



- Nasi rolnicy powiedzieliby pewnie, że odczuli Unię w kieszeni dostając pierwsze dopłaty. Dzięki temu podreperowali własny budżet. Niewielka część naszych przedsiębiorców dostała pieniądze ze środków unijnych na rozwój. Wielu się stara szukać możliwości, które Unia przyniosła i to jest chyba najważniejsza zmiana. Dostrzegliśmy możliwości, takie intensywne zielone światełko w tunelu. I to uważam za istotną zmianę - dostrzegliśmy szansę i zaczęliśmy szukać możliwości - jak ją wykorzystać. Innych widocznych zmian nie stwierdziłem ani nie odczułem.


 


Sonda "Dziennika": Rok w Unii



Czy nasz region dużo skorzystał, po roku akcesji Polski z UE. Takie pytanie zadaliśmy w naszej sondzie.



Henryk Łabędź, tarnowska Solidarność:



- Najwięcej skorzystali rolnicy. Ich obawy, że stracą na członkostwie okazały się nieuzasadnione. Po roku naszego członkostwa jest lepiej niż się spodziewaliśmy. Jednak nie oznacza to, że musimy popadać w hurra optymizm. Kolejne lata mogą nie być tak różowe. Musimy również pamiętać, że Unia to nie tylko gospodarka, ale również sprawy społeczno-polityczne, ale też kwestia Konstytucji Europejskiej. Jako członek PiS-u odrzucam jej zapisy jako szkodliwe dla naszego kraju. Dobrze by się stało, gdyby nie obowiązywała w krajach UE.



Mariusz Ryś, burmistrz Tuchowa:



- Drastycznych zmian nie było. Nie jest to zresztą moja odosobniona opinia, ale ogólne odczucia. W życiu samorządu nie zmieniło się wiele. Może oczekiwania były większe w zakresie środków unijnych, których było mniej. Najbardziej na naszej akcesji skorzystali jednak rolnicy.



(AMIZ)



Dziennik Polski



 

Komentarze...
testststs 10,2,9,1,A