Tak jest w większości przepełnionych ośrodków penitencjarnych, mieszczących się w starych, mało funkcjonalnych obiektach. Nie inaczej jest w Zakładzie Karnym przy ul. Konarskiego w Tarnowie, w którym sukcesywnie prowadzone są prace modernizacyjne. Nie przysporzą one jednak nowych lokali, które mogłyby służyć kulturalnym zajęciom, ZK ma dzisiaj daleko ważniejsze potrzeby. Muszą więc wystarczyć niewielka pracownia i świetlica więzienna.
Od kilkunastu lat ich opiekunem jest wychowawca Janusz Tomaszek. Choć zaplecze ma skromne, zabiega skutecznie o "odwiedziny kultury" w Zakładzie Karnym.
- Istotnie, warunki mamy więcej niż skromne, ale takie są realia. Staramy się organizować spotkania z ciekawymi ludźmi, animatorami kultury; na kontaktach z nimi korzystają, z pewnością, więźniowie. Cenimy sobie bardzo np. współpracę z artystą plastykiem Andrzejem Westwalewiczem, miejską biblioteką, magistratem. W miarę możliwości proponujemy skazanym udział w kulturalnych imprezach wewnątrz więzienia - mówi J. Tomaszek.
Mała świetlica, ciasna pracownia i mizerne fundusze, to codzienność więziennej kultury w Tarnowie. W tych warunkach ujawniło się jednak parę talentów literackich, malarskich itp. Wśród osadzonych zdarzają się osoby z nieprzeciętnymi zdolnościami i to one szukają dla siebie miejsca w okratowanej pracowni. A reszta? Wybrańcy trafiają do więziennego radiowęzła, a pozostali zainteresowani zapisują się w kolejce do świetlicy. Tam mogą obejrzeć telewizję, zagrać w piłkarzyki, tenisa stołowego. Skazany zwykle raz w tygodniu ma możliwość skorzystania z dobrodziejstwa więziennej świetlicy.
(mab)
Dziennik Polski
www.dziennik.krakow.pl