Co ma wspólnego chrząszcz, którego nie było, z tarnowską aferą korupcyjną?
access_time 2015-04-24 13:25:37
W tarnowskiej aferze korupcyjnej absurd goni absurd. Jak wynika z aktów sprawy i zeznań jednego ze świadków, dzięki rzekomemu owadowi - szkodnikowi, przedstawiciele giganta budowlanego chcieli uniknąć długiej drogi biurokratycznej, a potem płacenia odszkodowania za wycięte drzewa.
Zupełnie niepotrzebnie, bo zgodnie z przepisami za wycinkę drzew nie musieli płacić ani złotówki. Chodzi o działkę przy ulicy Kryształowej na peryferiach Tarnowa, na której powstała otaczarnia do produkcji asfaltu. Kiedy zaproponowano ten teren inwestorom, przedstawiciele spółki Strabag kręcili nosami, bo działka była zalesiona. Uważali, że wycinka lasu jest kłopotliwa i bardzo kosztowna. Dlatego, jak wynika z zeznań jednego z nich, wymyślili, że wycinkę trzeba uzasadnić obecnością na drzewach chrząszcza - szkodnika, który miałby zagrażać drzewom w całej okolicy. To jednak było zupełnie bezsensowne, co tłumaczy Marek Kaczanowski z tarnowskiego magistratu: - Decyzja była oparta na przepisach, które mówią, że jeśli teren jest przeznaczony pod budownictwo i wyrosły tam drzewa, to można je usunąć bez opłat. Pierwszeństwo ma zainwestowanie zgodne z planem przestrzennego zagospodarowania - mówi Kaczanowski. Urzędnicy przekonują też, że prawdopodobnie o wycinkę drzew starał się Tarnowski Klaster Przemysłowy, a nie inwestor. Szczegóły nie są jednak znane, bo wszystkie dokumenty w sprawie budowy otaczarni spółki Polski Asfalt zabezpieczyła prokuratura. Urzędnicy przekonują, że w ramach rekompensaty za wycięte drzewa właściciele działki posadzili 2500 drzew i krzewów w innym rejonie Tarnowa. Info: Bartłomiej Maziarz, Radio Kraków
Komentarze...
testststs 10,2,9,1,A