Łukasz Kiwior zmagał się z bardzo rzadkim nowotworem złośliwym - monomorficznym, epiteliotropowym, jelitowym chłoniakiem T-komórkowym. Chorobę zdiagnozowano u niego w kwietniu br. Rak był bardzo agresywny i szybko postępował, a jedyną nadzieją dla 38-latka była droga terapia zagranicznym lekiem, który nie jest refundowany w Polsce. Rodzina rozpoczęła zbiórkę publiczną na portalu Siepomaga, w zeszłą niedzielę zorganizowano również charytatywny piknik motoryzacyjny. Niestety choroba okazała się silniejsza. Łukasz Kiwior zmarł we wtorek rano, 14 listopada, w szpitalu w Tomaszowie Mazowieckim.

38-latek osierocił troje małych dzieci. W mediach społecznościowych wspominają go bliscy, przyjaciele, współpracownicy, wychowankowie, młodzi kierowcy kartingowi.

,,Nie umiera ten, kto trwa w pamięci żywych". Dziękuję mój pierwszy Trenerze za zastrzyk adrenaliny i zapach benzyny - na zawsze pozostaniesz w mojej pamięci i moim sercu …" - napisał tarnowski kartingowiec, Franciszek Bielusiak.

"Odszedł Łukasz Kiwior... Jeden z najlepszych kierowców kategorii Super Rok. Zdobywca Pucharu Rok Cup Poland w roku 2012. Opiekun kartingowej kadry Małopolski, kierowca, mechanik, inżynier wyścigowy i wychowawca wielu zawodników kartingowych, komentator i Przyjaciel Polskiego Kartingu. Łukasz był bez wątpienia jednym z większych talentów wyścigowych, jednym z najzdolniejszych kierowców jakiego obserwowaliśmy. Potrafił znakomicie ścigać się na torze, perfekcyjnie pokonywać okrążenia i wygrywać. Był również naszym komentatorem i częstym gościem w studio Karting Cafe. Dziś dołączył do Błękitnego Teamu... do naszych Przyjaciół. Nie umiera ten, kto trwa w sercu i naszej pamięci... Na Niebieskim spotkamy się torze - czytamy na stronie "Polskiego Kartingu".

A. Cichy / fot. archiwum rodziny