12-latek powiadomił policję, że w Lasku Lipie znalazł zwłoki dziecka
access_time 2020-08-14 16:22:00
12-latek postawił na nogi tarnowską policję. Zadzwonił na numer alarmowy i powiedział, że wraz z kolegą odkryli w Lasku Lipie zakopane zwłoki dziecka. Mundurowi natychmiast ruszyli w teren. Na miejscu okazało się jednak, że to co chłopcy wzięli za wystające z ziemi palce trupa, było zwykłymi ślimakami.

W czwartek po południu oficer dyżurny tarnowskiej policji odebrał telefon alarmowy. W słuchawce usłyszał głos młodego chłopca, który poinformował, że na północnych obrzeżach miasta, z zasypanego dołu wystaje fragment dziecięcej ręki.

Zgłaszającym okazał się 12-latek, który wybrał się z kolegą na spacer do Lasku Lipie. - Chłopcy zapuścili się dość daleko i kiedy znaleźli się w środku gęstwiny, zauważyli na wpół zasypany dół. Pewnie przeszli by obok niego obojętnie, gdyby nie to, że - jak twierdzili - wystawały z niego ludzie palce. Wystraszeni nastolatkowie zaczęli uciekać - relacjonuje asp. sztab. Olga Lesińska-Żabińska. - Będąc przekonani, że mają do czynienia z zakopanymi zwłokami dziecka, zrobili to, co tej sytuacji należało: wykręcili numer alarmowy i o przerażającym znalezisku opowiedzieli policjantowi. Zapewnili przy tym, że pomogą mundurowym i będą czekać na ich przyjazd w umówionym miejscu. I dokładnie z tego miejsca odebrali ich policjanci, którzy po przyjęciu zgłoszenia pojawili się tam w mgnieniu oka - dodaje policjantka.

Mundurowi razem z chłopcami udali się w miejsce, gdzie rzekomo znajdowała się część ludzkiej dłoni. Dokładnie sprawdzili teren, ale nie znaleźli niczego poza... ślimakami luzytańskimi. Bujna wyobraźnia nastolatków sprawiła, że obły kształt mięczaków skojarzył im się z ludzkimi palcami, a że dodatkowo w powietrzu unosił się fetor padłej w pobliżu sarny, byli święcie przekonani, że odkryli ukryte przez zabójcę zwłoki dziecka.

Komentarze...
testststs 10,2,9,1,A