Kolejna lekarka z zarzutami łapówkarskimi
access_time 2020-02-20 12:03:00
Do grona lekarek uwikłanych w korupcyjny proceder dołączyła kolejna. Tym razem to 67-latka z powiatu tarnowskiego, która dotychczas otrzymała 88 zarzutów łapówkarskich. To już kolejna lekarka, która w ciągu ostatnich sześciu miesięcy tłumaczy się przed prokuratorem. We wrześniu ubiegłego roku zatrzymano dwie lekarki z powiatu tarnowskiego, a w listopadzie lekarkę z Tarnowa. Wraz z medyczkami, zarzuty usłyszało także kilkudziesięciu pacjentów, którzy odpowiedzą za wręczanie łapówek w wysokości do 100 zł. Gdzie kończy się wdzięczność a zaczyna korupcja?

- Obecnie w Wydziale Śledczym Prokuratury Okręgowej w Tarnowie prowadzone są cztery postępowania przygotowawcze, które dotyczą czterech różnych lekarek, podejrzanych o przyjmowanie korzyści majątkowej od pacjentów. Lekarz zatrudniony w publicznej placówce służby zdrowia nie może przyjmować żadnej korzyści majątkowej od swoich pacjentów, natomiast z ustaleń policji wynika, że lekarki te przyjmowały drobne kwoty pieniężne, a także innego rodzaju korzyści majątkowe - tłumaczy prokurator Mieczysław Sienicki, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnowie.

W toku śledztwa ustalono, że lekarka pierwszego kontaktu z powiatu tarnowskiego przyjmowała łapówki, przede wszystkim za wystawienie recepty, czy zwolnienia lekarskiego. Po wizycie ludzie zostawiali u niej kwoty najczęściej do 100 zł, ale też inne drobne dowody wdzięczności w postaci czekoladek, alkoholi, czy nawet jajek i miodu. Pacjenci wręczali kobiecie pieniądze dobrowolnie. Jednak w myśl obowiązujących przepisów przestępstwo popełnia zarówno osoba przyjmująca łapówkę, jak i ta, która ją oferuje. Zarzuty usłyszało już kilkadziesiąt osób, ale - jak mówi prokurator Sienicki - może być ich dużo więcej, bo sprawa cały czas jest w toku.

Wszystkim zatrzymanym lekarkom, jak też wręczającym pieniądze grozi od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. Natomiast w przypadku wystawiania lewych L4 w zamian za łapówkę, lekarzowi grozi do nawet 10 lat więzienia.

Wobec lekarek prokuratura zastosowała poręczenie majątkowe, dozór policji i zakaz opuszczania kraju. Jedna z zatrzymanych kobiet została zawieszona w czynnościach służbowych jako rzeczoznawca w komisji lekarskiej. Wszystkie nadal mogą jednak leczyć ludzi. - Po analizie sytuacji okazało się, że taki zakaz uderzyłby przede wszystkim w pacjentów. To małe miejscowości, w których brakuje lekarzy. Pamiętajmy przy tym, że lekarki nie żądały korzyści majątkowych. To pacjenci - zwykle osoby starsze - z własnej inicjatywy wręczali im drobne sumy, czy korzyści majątkowe, traktując to jako dowód wdzięczności - tłumaczy prokurator Sienicki. - Z dotychczasowych przesłuchań pacjentów można wywnioskować, że istnieje pewna tradycja, że należy "odwdzięczyć się" lekarzowi. Osoby te nie do końca zdają sobie sprawę, że popełniły czyn zabroniony. Twierdzą, że tak było zawsze i że nie czynią niczego złego. Oczywiście drobne upominki, gdy nie zostały obiecane czy zasugerowane wcześniej, a ich wartość jest symboliczna i nie przekracza kilkudziesięciu złotych, można analizować pod kątem znikomej społecznej szkodliwości czynu, co już nie jest przestępstwem. Trudno jednak podciągnąć pod czyn znikomo szkodliwy społecznie wręczanie pieniędzy - dodaje prokurator Sienicki.

ac / fot. Pixabay

Komentarze...
testststs 10,2,9,1,A