Kiedy z Ewą Kropiowską poszukujemy śladów historii zaglądamy w każdy zakamarek, więc trafiłyśmy i do ogródka Pana F. Opowiedział on nam kilka historii związanych z legendą o tunelu prowadzącym na górę św. Marcina i o swojej ogródkowej przygodzie z podziemiami.
Zaraz po wojnie, jego ogródek po prostu się zapadł. Musiano dosypać sporo nowej ziemi, by zniwelować teren. To wydarzenie świadczyłoby o tym, że pod ogródkiem znajdują się jakieś piwnice, a zapadnięcie ogródka mogło być związane z zawaleniem się ich stropu.
Miejsce to w dalszym ciągu podlega procesom świadczącym o tym, że teren się osuwa. W murze znajduje się ogromna szpara, która wydaje się ciągle powiększać. Za murem w dół są prywatne ogródki domów przy ulicy Franciszkańskiej. Mieszkające tam osoby mówią, że miejscami wyraźnie widać sypanie się klasztornego muru.
Niezależnie od naszych poszukiwań, i bez względu na to, co znajduje się pod ogródkiem, wygląda na to, że może tam dojść do kolejnego obsunięcia ziemi i trudno przewidzieć jego skalę, a także bezpieczeństwo budynków znajdujących się przy ulicy Bernardyńskiej.
Pan F. opowiedział nam też przedwojenną historię, którą sam usłyszał od swojego kolegi, jak mówi, osoby wiarygodnej, i nie skorej do zmyślania. Kolega ów pracował w latach 30-tych, przy budowie kamienicy przy ulicy Bernardyńskiej 21. W trakcie prac przy fundamentach, znalazł małe zamknięte drzwi i zgłosił to majstrowi. I stało się to, co dzieje się często w takich wypadkach - majster drzwi kazał szybko zasypać i nic nikomu nie mówić.
Wszelkie odkrycia i prace archeologiczne, są zawsze problemem dla inwestorów, opóźniają wykonanie prac i zwiększają koszty – nierzadkim przypadkiem jest, że próbuje się ukryć te fakty - takoż i wtedy prawdopodobnie się stało.
Odwiedziłyśmy z Ewą kamienicę przy ul. Bernardyńskiej 21. Byłyśmy zaskoczone, poziomem, na jakim są piwnice - to prawie parter. Wygląda na to, że fundamenty są bardzo płytkie, lub, co bardziej prawdopodobne, budynek został osadzony na wcześniejszych bernardyńskich piwnicach.
Znalazłyśmy wnękę w piwnicy prowadzącą do nikąd. Być może to za tą cegłą są zamurowane znalezione w latach 30-tych małe drzwi? Niestety - tego możemy tylko się domyślać. Na niewielkim podwórku resztki wyłamanego muru, jedyne świadectwo o tym, że tu właśnie kiedyś był Klasztor Bernardynów…