Podczas ostatniej sesji Rady Gminy postanowiono, że samorząd zaopiekuje się ruinami, które są przecież wizytówką turystyczną gminy nad Dunajcem. Tymczasem od lat ruiny niszczeją, kruszą się mury, w czym skutecznie "pomagają" wandale, poszukiwacze skarbów, przygodni obozowicze. A odpowiedzialności za ten stan rzeczy nikt nie chciał, do wczoraj, przyjąć: ani konserwator zabytków dysponujący skromnymi funduszami, ani władze gminy, ani też Nadleśnictwo Brzesko, na którego terenie znajdują się zabytkowe ruiny.
-Nie mogliśmy dłużej na to patrzeć, ludzie nie wybaczyliby nam bezczynności. Docierały do nas pretensje od mieszkańców i turystów odwiedzających to miejsce. Choć to nie my powinniśmy być adresatem skarg, postanowiliśmy przejąć inicjatywę i wziąć w użytkowanie (nie na własność) ponadhektarową działkę wraz z ruinami - K. Korman przyznaje, że trochę ryzykowna to decyzja, ale nie można było inaczej. Niechciany obiekt musi mieć gospodarza, w przeciwnym razie zniknie z powierzchni ziemi.
-To pierwszy krok do ratowania zabytku, w najbliższym czasie podpiszemy stosowną umowę o przejęciu zamkowych ruin z Nadleśnictwem reprezentującym w tym przypadku Skarb Państwa - informuje wójt.
Nie czekając na podpisanie dokumentów, Zakliczyn już wcześniej przystąpił do prac porządkowych na terenie melsztyńskiego grodziska. Widać pierwsze efekty tych zabiegów - wykoszono trawę odsłaniając mury, częściowo ogrodzono działkę. Po załatwieniu formalności z Nadleśnictwem Brzesko, władze Zakliczyna zamierzają zlecić fachową ekspertyzę oceniającą stan ruin i wskazującą konieczne zabiegi konserwatorskie. Już teraz wiadomo, że niektóre ściany wymagają spięcia klamrami, istnieje potrzeba wytyczenia bezpiecznych ścieżek turystycznych z punktami widokowymi i ławeczkami. -Myślę, że na wiosnę przyszłego roku przystąpimy tam do poważniejszych prac zabezpieczających. Na ich sfinansowanie przeznaczymy z budżetu gminy 10-20 tys. złotych. Każdego roku moglibyśmy podobne kwoty przeznaczać na utrzymanie zabytkowych ruin - uważa wójt Kazimierz Korman.
Melsztyńskie wzgórze ma wreszcie gospodarza i jest duża szansa, że zabytkowe ruiny nie popadną w ruinę. Do niedawna była to całkiem poważna groźba. (mab)