Talia 2004: dzień 3 - "Juvenilium Permanes"
access_time 2004-10-05 14:39:16
Witkacego nie trzeba nikomu przedstawiać, a jeśli już się za to zabrać, to natknęlibyśmy się na nie lada trudności. Kluczowe dla światopoglądu artystycznego Witkacego było pojęcie „czystej formy”.
[[fotka1]] Teatr im. Juliusza Słowackiego – Kraków
„Juvenilium Permanens” wg Witkacego
Reżyseria – Tomasz Wysocki
Scenografia, – Barbara Guzik
Ruch sceniczny – Iwona Olszowska
Muzyka – Tomasz Budzyński
Obsada - Rafał Dziwisz, Marta Wróblewska, Błażej Wójcie, Anna Tomaszewska, Maciej Jackowski, Marian Cebulki, Joanna Masztelarz, Natalia Strzelecka, Antoni Kuźmiński/ Miłosz Konarski

Wedle artysty cywilizacyjnego kryzysu kultury, redukującego do minimum uczucia metafizyczne i zmierzającego nieuchronnie do zniesienia wszelkich przejawów indywidualizmu (w tym sztuki jako szczególnego przypadku manifestowania indywidualności), nie da się powstrzymać. Twórczość zwłaszcza dramatyczna, to właściwie ciągle ta sama sztuka poświęcona wieszczeniu zbliżającej się katastrofie, która zniszczy artystę i doprowadzi do unicestwienia świata. Tymczasem jednak, póki jeszcze sztuka trwa, choćby w formie pokracznej, wyrażającej się w groteskowej deformacji, pastiszu i przedrzeźnianiu tradycji kultury wysokiej, powinna budzić uczucia metafizyczne, dawać poczucie Tajemnicy Istnienia. Witkacy uważał, że jego teatr ma istnieć poza pojęciami śmiechu i płaczu, życiowego komizmu lub tragizmu, ma to być teatr czysty, pozbawiony kłamstwa, a dziwny jak sen.

I dziwnym jak sen był spektakl Tomasza Wysockiego „Juvenilium Permanens”. Bohatera poznajemy w momencie, przebudzenia jednej nocy, gdzie obok leży zaspokojona kochanka, a myśli bohatera powracają do czasów dzieciństwa, rodzinnego domu i momentu dorastania. Wspominany dom, zdaje się być sielanką – matka, ojciec, służąca wszystko to czego mały chłopiec potrzebuje. Ale już wtedy, wyobraźnia tegoż chłopca, stwarzała inne światy, baśnie i półbaśnie w których królowały szaleństwo, zło i śmierć. Czas w przedstawianej sztuce, nie jest jedną logiczną spójnością, nie ma żadnych granic wyznaczających ramy życiowe, jest płynność i chaos jak we śnie. Sen ten raz idylla i ciepło domowego ogniska, a naraz zmienia się w koszmarny świat, widziadeł, kłębowiska mar i postaci zmieniających się w zwierzęta.
Sam bohater stoi z boku, bierze udział w całym zamieszaniu i nie dowiadujemy się niczego więcej

(as)
fot. Darek Górecki
Komentarze...
testststs 10,2,9,1,A