- Z ogłoszenia prasowego dowiedziałam się w grudniu ub. roku, że Bank Gospodarstwa Krajowego chce sprzedać swój budynek przy ul. Mickiewicza w Tarnowie, tam gdzie wynajmujemy dla siebie lokal. Zdenerwowałam się bardzo, bo ledwie co, kilka miesięcy wcześniej, tu się wprowadziliśmy, po kosztownej adaptacji i remoncie pomieszczeń, po podpisaniu umowy z Bankiem. Wychodzi na to, że znowu musimy szukać nowej siedziby - ubolewa Irena Gargul, prezes Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Tarnowie.
Pani prezes mówi, że w pozyskanie i urządzenie nowej siedziby przy ul. Mickiewicza włożono wiele wysiłku; angażowali się, społecznie, również pracownicy SKO. - I teraz to wszystko, łącznie z pieniędzmi, ma pójść na marne? Gdybym wcześniej wiedziała, że budynek jest na sprzedaż, nigdy byśmy tu nie przychodzili.
Ponieważ Bank Gospodarstwa Krajowego jest bankiem państwowym, pani prezes złożyła w sprawie lokalu monit u ministra skarbu. On odpowiedział jej, że podejmie i wyrazi opinię dopiero po otrzymaniu kompletnego wniosku w kwestii sprzedaży budynku przy Mickiewicza. Monit wysłany został także do premiera rządu; on polecił wojewodzie małopolskiemu - ustawowo zobowiązanemu do zapewnienia siedziby kolegiom odwoławczym - szczegółowe zbadanie sprawy. Monitowany także Bank Gospodarstwa Krajowego tłumaczy się, że kiedy podpisywał umowę z SKO o wynajem pomieszczeń, nieznane mu były jeszcze plany sprzedaży całego budynku.
Prezydent Tarnowa, również proszony o pomoc, podał kilka adresów, pod którymi - ewentualnie - SKO mogłoby znaleźć schronienie. - Zapoznałam się z tymi propozycjami, byłam na miejscu i stwierdzam, że nie odpowiadają naszym potrzebom - uważa pani prezes Gargul. - Poza tym jesteśmy państwowym organem II instancji i moim zdaniem, nasza siedziba winna znajdować się w zasobach skarbu państwa, a nie w zasobach komunalnych.
Pani prezes wyjaśnia, że nie chodzi w tym przypadku o wygodę jej urzędników. - Każdego roku przychodzą do nas setki osób ze swoimi poważnymi problemami. Ludzie, którzy nie zgadzają się z decyzjami m. in. władz samorządowych miast i gmin i szukają u nas sprawiedliwości. To dotyczy spraw związanych ze świadczeniami społecznymi, dotyczących zezwoleń na zabudowę i wielu innych, bardzo ludzkich spraw. Ale o czym tu mówić, skoro pewne osoby w mieście, które powinny być w sprawie zorientowane, mylą kolegium odwoławcze z dawnym kolegium ds. wykroczeń...
Irena Gargul dziwi się, że kiedy tyle razy podnosi się larum, że Tarnów pozbawiany jest ponadlokalnych urzędów i instytucji, brakuje chętnych, by SKO - jednej z ostatnich dawnych wojewódzkich instytucji w tym mieście - pomóc w znalezieniu właściwego lokum.
(ziob)
Dziennik Polski