Podczas wczorajszej konferencji prasowej Aleksander Grad oświadczył, że ma "spokojne sumienie" i z czterech lat posłowania może się przed każdym rozliczyć. Zaprezentował raPOrt ze swej mandatowej działalności, opublikowany za jego prywatne pieniądze. Oprócz sukcesów przyznaje się w nim także do kilku niepowodzeń. Za porażkę uznaje m. in. nieskuteczną interwencję w obronie siedziby oddziału ZUS-u w Tarnowie.
- Mój raPOrt powinien zostać potraktowany jako propozycja nowego obyczaju politycznego, jako rzucenie rękawicy pozostałym parlamentarzystom tarnowskiego okręgu wyborczego. Wzywam ich i proponuję, aby poddali się podobnej weryfikacji, i także sporządzili sprawozdania ze swej działalności. W sposób szczególny ta propozycja dotyczy reprezentantów ekipy rządzącej: Krzysztofa Janika i Andrzeja Skrzyńskiego. Oni z definicji mieli większe ode mnie - posła opozycyjnego - możliwości przysporzenia temu regionowi pożytku. W mojej ocenie ta olbrzymia szansa została przez nich zmarnowana. Kto pierwszy zechce podnieść rękawicę? - pyta poseł Grad i dodaje - Osobiście prezentację działalności poselskiej traktuję jako obowiązek wobec wyborców, którzy na spotkaniach publicznych czesto pytają: Co zrobiliście przez te cztery lata?
Aleksander Grad uważa, że każdy z posłów i senatorów powinien zdać relację w formie pisemnej i przedstawić ją wyborcom. Taki "pojedynek parlamentarzystów" na koniec kadencji mógłby stać się trwałym obyczajem politycznym. Tymczasem poseł PO zaprzecza, że jego czerwcowy raPOrt jest początkiem kampanii wyborczej. Przyznaje wszak, że w jesiennych wyborach do Sejmu nowej kadencji zamierza wystartować. tekst i fot.
(mab)
Dziennik Polski