Wczoraj na cmentarzu w Krzyżu rodzina, przyjaciele i znajomi żegnali Wojciecha Cz. Ostatniego namaszczenia udzielił mu tuż po wypadku przechodzący tamtędy ksiądz. Brawurowa jazda stała się przyczyną przerwania jego młodego życia.
Dwudziestoczterolatek jechał na motocyklu Kawasaki od ronda w stronę Mc Donalda. Jak poinformował nas rzecznik prasowy policji - Andrzej Sus - motocyklista nie zatrzymał się na czerwonym świetle, ale z dużą prędkością zamierzał przejechać skrzyżowanie. Dwóch kolegów jadących przed nim zdążyło szczęśliwie przeciąć skrzyżowanie jeszcze na pomarańczowym świetle. Motocklista uderzył w Punto. Zginął na miejscu.
Z nieoficjalnych źródeł wiemy, że motocyklista na liczniku miał 160 km/h. Pozostawmy ten fakt bez komentarza…
BB