[[fotka1]]Prezydent 3 lutego złożył do IPN-u prośbę o sprawdzenie czy nazwisko Mieczysław Bień, które znalazło się na liście Wildsteina. Był pewnien, że to chodzi o inną osobę. "Przedwczoraj otrzymałem odpowiedź na moje zapytanie. Nazwisko, które ukazało się na liście - to nie jestem ja. Mogę powiedzieć wszystkim mieszkańcom Tarnowa, że mogą spać spokojnie. Mieczysław Bień nie jest i nie był agentem SB w naszym kraju" - powiedział prezydent miasta Tarnowa Mieczysław Bień.
Prezydent ani przez chwilę nie obawiał się, że dane osobowe w katalogach funkcjonariuszy, współpracowników organów bezpieczeństwa państwa nie są tożsame z jego nazwiskiem. Poczuł obawę miesiąc temu, kiedy IPN przysłało informację o przedłużeniu okresu rozpatrzenia spraw - o dwa, trzy miesiące. "O swoją osobę byłem spokojny. Obawiałem się o prace IPN-u, którą oceniam bardzo źle. To jest jakaś manufaktura, myślę, że to duża hala, gdzie skrybowie pisza różne papiery. Może inkaust im trzeba dostarczyć?" - stwierdził Mieczysław Bień.
Nie tylko prezydent złożył pismo do IPN-u. Andrzej Jeleń złożył wniosek dwa dni po prezydencie, więc odpowiedź powinna niebawem nadejść.
BB
Fot.Darek Górecki