Kolejny 14. lutego. Kolejne święto komercji, handlowców, serduszek -papierowych, czekoladowych, drewnianych, szklanych, diamentowych.
Blaszanych. 3,70 plus VAT. Nie to miał na myśli Kazik, śpiewając ?sprzedam dziecku złomiarza zardzewiałe serce?. Subiektywnie mówiąc - pozostaje mi uśmiechnąć się do siebie w duchu z radości, że nie uczestniczę w tym zimowym robieniu-z-ludzi-jeleni (w obecności mediów, kamer, mikrofonowych kolaborantów).
Patrzę na to z boku - widzę banalizowanie Rzeczy Wielkiej. Przemielanie jej na kolejną pożywkę popkultury. Umysłową prostytucję. Po co świętować coś, co świętem jest na co dzień? Czemu nie zaufać, nie zrozumieć słów piosenki Happysad: ?miłość to nie pluszowy miś, ani róże, ani całusy małe, duże, ale miłość ? kiedy jedno spada w dół, drugie ciągnie je ku górze?. Ja widzę to właśnie tak.
Dominik Zając