Szyderstory – czyli kronika wypadków miejskich
Odcinek 11 – Mistrzostwo access_time 2007-02-19 23:08:22
Gdzieś w południowej części Kraju Szczęśliwego leżało najwspanialsze Miasto na świecie. Ludziom tam mieszkającym żyło się dobrze i dostatnio. W sumie nie powinno to nikogo dziwić – symbolem miasta był gwiazda. A znak ten jak chyba wszyscy wiedzą – o powodzeniu i dobrobycie świadczy. Niestety zła wróżka obok gwiazdy także i księżyc wsadziła, a ten wszak za patrona spraw ciemnych jest przyjęty. Życie w najwspanialszym Mieście było, zatem pełne tak zdarzeń tych dobrych, jak i tych złych. O jednym z nich opowiada ta historia…
Wysoki blondyn siedział za biurkiem nerwowo wpisując kolejne ciągi liczb. Był całkowicie oddany swojej pracy. Mniej więcej, co pięć minut kręcił głową, miął kartkę i odrzucał na koniec biurka. Brał kolejny biały arkusik, znów coś pisał, by po chwili zmienić papier w zmiętoszoną kulkę.
- No, nie idzie inaczej – powiedział w końcu wpatrując się w ostatnie bazgroły – jakby nie liczyć, braknie pieniędzy…

Odłożył długopis o rozparł się w fotelu. Zamknął oczy. Wspomnienie euforii, której doświadczał jeszcze kilka miesięcy temu wywołał uśmiech na jego twarzy. Wtedy jeszcze wierzyli, że udało się zbudować drużynę na miarę medalu. Pomogli dobrzy ludzie, były pieniądze… Potem przyszły pierwsze mecze i pierwsze porażki. Psuł się klimat wokół zespołu. Odchodzili kolejni sponsorzy, a za nimi sypali się zawodnicy. Obraz nędzy i rozpaczy. A teraz jeszcze groźba, że będą musieli zupełnie się poddać…
- Ech – westchnął trener Kocioł i poprawił blond grzywkę – jak Pośpieszała nie pomoże, to leżymy…

Jego wzrok mimowolnie powędrował w kierunku telefonu.
- Pośpieszała miał dzwonić, gdy podejmie decyzję – przemknęło mu po głowie.
Telefon niestety milczał jak zaczarowany.
- Ech – znów westchnął Kocioł.
Wziął do ręki pierwszą zmiętą kulkę i podniósł do góry.
- Jeśli trafię, to uda się zespół wyciągnąć z tarapatów finansowych – pomyślał i rzucił. Kulka trafiła w sam środek stojącego w kącie kosza.
- Nieźle – pomyślał Kocioł i wziął następną kulkę.
- Jeśli trafię zdobędziemy Mistrzostwo Polski – zamarzył się i rzucił.
Zmięty papier uderzył o ścianę i zakończył swój lot tuż obok poprzedniej „piłki”.
- No brawo – ucieszył się wyraźnie trener – gdyby tak moi zawodnicy mieli podobną skuteczność…

Dzwonek telefonu wyrwał Kocioła z dalszych rozważań na temat kondycji swojej drużyny. Rzucił okiem w kierunku wyświetlacza, który rozbłysnął wielkimi literami „POŚPIESZAŁA”.
- Ostatni rzut – podjął szybką decyzję Kocioł.
Złapał kulkę z biurka, przyjął postawę zawodowca i ryknął na całe gardło:
- Jeśli trafię to zdobędziemy tytuł Mistrzów NBA!
Rzucił. Kulka zatoczyła szeroki łuk nim znalazła się w okolicach kosza. Uderzyła o jego krawędź, odbiła się od niej i wylądowała po przeciwnej stronie. Chwilę jeszcze krążyła po obręczy, aż wreszcie zatrzymała się na niej…
- Słucham Kocioł – wyszeptał trener do słuchawki drżącym głosem...

Czy Kocioł doprowadzi drużynę do mistrzowskiego tytułu? Kto posprząta resztę zmiętych kartek z biurka Kocioła? Jakie konsekwencje będzie miało opublikowanie raportu autorstwa trenera Kocioła pt.: „Kosz, a koszykówka – niekonwencjonalne metody treningu”?
Chcesz wiedzieć? Czytaj następny odcinek. Już za tydzień!

Janina Zawór
janina_zawor(małpa)wp.pl

P.S. Wszelkie podobieństwa do osób, wydarzeń, wypowiedzi, miejsc i relacji jest jak najbardziej przypadkowe.
Komentarze...
testststs 10,2,9,1,A