Poezja Goethego w interpretacji Jerzego Zelnika
access_time 2007-02-11 20:20:35
Dzisiaj w gościnnych progach Ratusza odbył się 37 Tarnowski Salon Poezji w 175 rocznicę śmierci J. W. Goethego. Było to wyjątkowe spotkanie - czas obcowania z poezją wielkiego poety niemieckiego okresu romantyzmu.

ZelnikWspaniałą atmosferę Salonu tworzyli nie tylko jego gospodarze, ale i niezwykła osobowość gościa - aktora filmowego i teatralnego, a ostatnio Dyrektora Teatru Nowego w Łodzi. Warto podkreślić również jedyną i niepowtarzalną scenografię Salonu. Dzisiejsze spotkanie przebiegało inaczej niż dotychczas. Nie rozpoczęło go spotkanie z gościem Salonu. Dyrektor Zelnik uczestniczył wczoraj w premierze w swoim teatrze. Jak mówi: "Wyjechałem o 6:30 z Łodzi i przyjechałem do Tarnowa, aby się z Państwem spotkać". Gospodarze Salonu pozostawili aktorowi chwile na odpoczynek i przygotowanie się do występu przed tarnowską publicznością.

Dyrektor Markiewicz przygotował nietypową impresję o poecie. W swoim wystąpieniu podkreślał, że poecie można przypisać etykietę mędrca. Na to złożyło się wiele rzeczy, przede wszystkim długie życie - 83 lata, pozycja, jaką zajmował w Weimarze, a zwłaszcza pobyt na dworze Karola Augusta. Goethe pojawił się tam w 1775 roku na zaproszenie 18-letniego wówczas księcia. Od tego czasu twórca stykał się z wielkimi autorytetami w dziedzinie kultury, nauki, sztuki. Tam właśnie - jak podkreślał dyrektor - rozpoczął pisanie "Fausta", dzieło które kończył przez całe życie. Gospodarz Salonu nawiązał w swojej wypowiedzi do typowych motywów twórczości Goethego, wskazał na związki z polskimi romantykami. W niezwykle ciekawy sposób odwołał się do historii wielkiej miłości poety do kobiety która wywarła istotny wpływ na kształtowanie jego osobowości. Na zakończenie odczytał maksymy Wolfganga o upływie czasu, dramacie starzenia się.

Z kolei wystąpił Dyrektor Muzeum Okręgowego w Tarnowie - Adam Bartosz i w Galerią Jednego Obrazu zaprezentował dzieło Jana Nepomucena Głowackiego pt. "Krajobraz". Malarz urodził się w 1802 roku i uważany jest za ojca pejzażu polskiego. On jako pierwszy polski malarz tworzył pejzaże tatrzańskie. Prezentowany dzisiaj obraz ukazywał Alpy. Adam Bartosz, barwnie opowiadając o obrazie, zwrócił uwagę na jego jeden element - krzyż, a pod nim dwie zrozpaczone postacie kobiece. Na tabliczce tego krzyża wyryto napis "Spoczywa Dolta 1832r." To właśnie ze względu na tę datę wybrano pejzaż alpejski do prezentacji podczas dzisiejszego Salonu. Rok 1832 jest również datą śmierci Goethego. Dyrektor przedstawił tragiczną historię losów Teresy z Czartoryskich i Klementyny z Czartoryskich. Córka Teresy, Dorota, (Dolta, Dolcia) zmarła mając zaledwie 20 lat. Siostra Teresy, Klementyna z Czartoryskich również urodziła córkę,  dała jej na imię Dorota. I tu dziwna zbieżność. Dziewczyna zmarła w wieku 22 lat. Dyrektor zakończył swoje wystąpienie refleksją na temat urody Czartoryskich. Uważał, że były pięknymi kobietami i zachęcił uczestników Salonu, aby  sami się o tym przekonali. Zaprosił do sali muzeum, gdzie prezentowana jest porcelana w celu obejrzenia portretu Klementyny z Czartoryskich, żony Eustachego Sanguszki, najpiękniejszej kobiety w Europie tego czasu.


A później nastąpiła długo oczekiwana chwila ... uczestnicy Salonu mogli powitać Jerzego Zelnika i przeżywać razem z nim poezje Goethego. Aktor już na samym początku wczuł się w swoją rolę. Zrezygnował z biernego odczytania fragmentów utworów poety, zaproponował natomiast wspaniałą grę aktorską. Wyszedł naprzeciw publiczności i tak jak aktor na scenie odgrywał m.in Fausta. Wspaniała dykcja, mimika twarzy, gestykulacja artysty powodowały, że publiczność wpatrzona była w aktora, zasłuchana w jego emocjonalną interpretację ze wzruszeniem wsłuchiwała się w teksty Goethego wypowiadane przez Jerzego Zelnika. Nastrój spotkania współtworzyła również muzyka romantyzmu w wykonaniu Moniki Niedzielko - Kaufman na skrzypcach i Anny Podkościelny - Cyz na wiolonczeli.

Wzruszeń nie kryli zarówno uczestnicy Salonu jak i sam artysta. "Jestem na skrzydłach tej uwagi publiczności, tzn., że publiczność była tak fantastycznie ze mną w partnerstwie, że to po prostu mnie unosiło. To jest tak, jak się patrzy w oczy kolegi czy koleżanki, którzy są partnerami naszymi na scenie. Jeżeli te oczy są pełne treści, to o wiele łatwiej grać. Pełne treści były oczy widzów i to mnie uskrzydliło" - powiedział Jerzy Zelnik. Jako dyrektor teatru i aktor powiedział również, czym dla niego jest teatr. Odwołał się do Wyspiańskiego "Teatr mój widzę ogromny 20 kroków wzdłuż i wszerz". "Rzeczywiście ta przestrzeń teatru, to rzeczywiście jak się wchodzi, fakt że nikogo tam nie ma, że nikt na nas nie patrzy, powoduje, że jednak człowiek pochyla czoło. To jest takie świątynne miejsce. Dla mnie teatr jest szansą, którą mi się daje, żebym przeżył bardzo głęboko to, co gram i przy pomocy autorów coś wyznał własnego, coś, z czym się utożsamiam."

Pani Genowefa Gucwa po spotkaniu z wielkim aktorem polskiego filmu i sceny podkreśliła: "Wrażenia niesamowite. Zawdzięczamy to na pewno panu Dyrektorowi Markiewiczowi, który na każdy Salon Poezji zaprasza wspaniałych gości. Dzisiejsze spotkanie..., niesamowite wrażenie z uwagi na postać i osobę Jerzego Zelnika Dyrektora Teatru Nowego z Łodzi. Wspaniała dykcja. Jeżeli chodzi o poezję Goethego, należy do poezji bardzo trudnej, ale interpretacja Jerzego Zelnika przybliżyła nam wspaniałą twórczość Goethego. Jesteśmy zachwyceni!" Swojego zachwytu nie kryła również Pani Alina Bałut, która powiedziała: "Spotkanie było piękne, jedno z piękniejszych, zresztą wszelkie te salony są bardzo udane, a dzisiejsze spotkanie było niepowtarzalne. To nie była tylko recytacja, to była gra. Oprawa muzyczna również była doskonała. Pan Markiewicz zrobił piękną rzecz, że tak kulturalnie uaktywnił Tarnów."

tekst: Michał Stańczyk
fot. Michał Stańczyk kontakt: michalstanczyk(at)tarnow.net.pl %%br%%

Komentarze...
testststs 10,2,9,1,A