Dyrektor placówki Anna Czech mówi, że jeżeli fundusz nie ustali realnego poziomu finansowego świadczonych tu usług medycznych, nie zawrze kolejnej umowy na działalność szpitalnego oddziału ratunkowego. Obecna kończy się w czerwcu.
"Nasz oddział ratunkowy obejmuje teren zamieszkany przez 350 tysięcy osób, to kilka razy więcej niż pozostałe małopolskie szpitale – tłumaczy dyr. Czech. – "Powinniśmy więc dostawać proporcjonalnie więcej pieniędzy na jego utrzymanie.
Na oddział są przyjmowani pacjenci w stanach zagrożenia życia z miasta Tarnowa i powiatów tarnowskiego oraz dąbrowskiego, ale również z wielu innych miejscowości Małopolski, a także z Podkarpacia. Wielu z nich trafia następnie na szpitalne oddziały – wszystkie mają już nadwykonania".
W efekcie w ubiegłym roku placówka przyjęła ponad 12 tysięcy osób w stanach nagłego zagrożenia życia i ponad 10 tysięcy – do zabiegów planowych.
- "To powoduje, że wielu pacjentów musi czekać na termin operacji" – podkreśla Anna Czech. Szpital nie może z tego względu właściwie spełniać swojej roli i oczekiwań chorych.
W tym roku na szpitalne oddziały poprzez sor trafiło już ponad 3 tys. 300 pacjentów.