GK: Głuchymi telefonami paraliżował pogotowie
access_time 2013-03-18 14:32:09
Jak donosi Gazeta Krakowska, 4700 razy zadzwonił w lutym na telefon alarmowy tarnowskiej dyspozytorni pogotowia ratunkowego mieszkaniec Sądecczyzny. Ustaleniem jego personaliów zajmie się prokuratura, która sprawdzi czy dzwoniący blokując linie nie naraził w ten sposób na utratę zdrowia lub życia innych osób.
W tarnowskiej stacji dyżuruje stale pięciu dyspozytorów. Średnio na każdego z nich przypada 200 tysięcy mieszkańców z dziewięciu powiatów południowo-wschodniej Małopolski. - W tym momencie zabiegamy u wojewody o dodatkowe, szóste stanowisko dyspozytora, aby ograniczyć do minimum sytuacje, że ktoś musi czekać na połączenie, bo wszystkie linie są zajęte - mówi na łamach Gazety Krakowskiej Witold Duda, kierownik dyspozytorni. Numer abonenta, który w lutym notorycznie nękał dyspozytorów telefonami, był zastrzeżony, ale bez problemu zlokalizowano nadajnik, z obszaru którego dzwoniono na pogotowie - to okolice Nowego Sącza. Połączenia, które wykonywał trwały kilka, góra kilkanaście sekund, po czym telefonujący się rozłączał. - Każde połączenie wykonywane na numer alarmowy 112 i 998 jest nagrywane. Można do niego w każdej chwili sięgnąć i na jego podstawie skierować sprawę do prokuratury. Muszą mieć tego świadomość ci, którzy czasem dla żartu, a czasem po to, aby się wyładować, dzwonią do dyspozytorów i nierzadko obrzucają ich wyzwiskami. Nie będziemy dłużej tolerować tego typu zachowań - przestrzega Mirosław Banach, wicestarosta tarnowski, któremu podlega pogotowie. Ustawowy czas dotarcia karetki pogotowia do pacjenta w mieście wynosi 15 minut, a poza miastem - 20 minut. Na terenie działania tarnowskiej dyspozytorni (Tarnów i Nowy Sącz oraz powiaty: tarnowski, brzeski, dąbrowski, bocheński, sądecki, gorlicki i limanowski) stacjonuje w sumie 37 karetek. Więcej w bieżącym wydaniu Gazety Krakowskiej nr 65 (19766)
Komentarze...
testststs 10,2,9,1,A