Związek Miast Polskich opublikował dane ze 138 miast dotyczące wpływów z podatków PIT i CIT. Okazuje się, że miasta zanotowały nawet 40-procentowe ubytki z tytułu PIT.  Problem nie ominął także Tarnowa. Jak wyliczyli miejscy urzędnicy, w kwietniu z tytułu udziału w tych dwóch podatków do miejskiej kasy wpłynęło o ponad 6 mln 953 tys. zł. mniej niż w roku ubiegłym. - Wszystko wskazuje na to, że w kolejnych miesiącach sytuacja się nie zmieni. Bez finansowej pomocy rządu samorządy sobie nie poradzą. Tej pomocy nie przewidziały niestety kolejne rządowe „tarcze”. - mówi Ireneusz Kutrzuba, rzecznik prasowy prezydenta Tarnowa.

Znacznie zmalały też wpływy ze sprzedaży biletów miejskiej komunikacji, wpływy z targowisk, parkingów, czynszów i wynajmu miejskich nieruchomości. Dodatkowo miasto, chcąc ułatwić przedsiębiorcom przetrwanie, zaprzestało pobierania czynszów z wynajmu miejskich nieruchomości i zaoferowało różne inne rożne inne ulgi. Do 15 maja wartość tej pomocy wyniosła 3 mln 360 tys. zł.

Łącznie za dwa pandemiczne miesiące - marzec i kwiecień, do miejskiej kasy z tytułu podatków państwowych i lokalnych wpłynęło o 10 mln 389 tys. zł mniej niż rok wcześniej. O 1 mln 540 tys. zł mniejsze były dochody z majątku miasta, o 8 mln 108 tys. spadły wpływy z opłat, inne dochody zmniejszyły się o 3 mln 728 tys. zł. W porównaniu z marcem i kwietniem ubiegłego roku, wpływy z dochodów za te dwa miesiące są mniejsze o około 20 mln zł.

- Już na przełomie marca i kwietnia prezydent Roman Ciepiela napisał do premiera Mateusza Morawieckiego list, w którym przewidział taką sytuację finansową samorządów i zasugerował stworzenie państwowego „funduszu stabilizacyjnego”. Pismo zostało skierowane do Ministerstwa Finansów. Przewidziany przez prezydenta Tarnowa scenariusz stał się faktem, rządowej pomocy dla samorządów nie ma. - dodaje rzecznik.