Tarnowskie powietrze gorsze niż w Krakowie, czyli co w prasie piszczy
access_time 2016-11-16 08:15:00W dzisiejszym numerze Tygodnika TEMI można przeczytać m.in. o tym:
- Drzewa idą pod piłę
Chcąc dokonać wycinki na własnej działce, nie trzeba będzie mieć pozwolenia – wynika z projektu nowelizacji ustawy o ochronie przyrody. Czy to oznacza, że tarnowianie zaczną masowo wycinać drzewa? – Proponowane zmiany sięgają zbyt daleko – uważają magistraccy urzędnicy. – Rocznie może ubywać nawet kilka tysięcy drzew, wiele nowych nie przybędzie.
- Region tarnowski winem stoi…
W trzeci czwartek listopada na świecie serwowane są młode, kilkutygodniowe wina z jesiennych zbiorów, a wśród nich najbardziej znane francuskie wino Beaujolais Nouveau. Święto wina obchodzą również tarnowianie. Kaprys? Moda? Nic z tych rzeczy, w okolicach Tarnowa działa ponad czterdzieści winnic.Według historyków tradycje winiarskie Tarnowa i okolic sięgają średniowiecza, a pierwszą winnicę założyli bernardyni.
W dzisiejszym numerze Gazety Krakowskiej można przeczytać m.in. o tym:
- Tarnowskie powietrze gorsze niż w Krakowie
Ponad pięciokrotne przekroczone były w Tarnowie w nocy z poniedziałku na wtorek dopuszczalne stężenia pyłu zawieszonego PM-10. Stacja monitoringu Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska znajdująca się przy al. Matki Bożej Fatimskiej wykazała, że szkodliwego dla zdrowia pyłu zawieszonego było w powietrzu 253 mikrogramy na metr sześcienny, a dopuszczalna norma wynosi 50. Tak złej jakości powietrza nie było w Tarnowie od ubiegłorocznej zimy. Nawet w Krakowie było ono – w nocy z wtorku na środę – znacznie czystsze niż w naszym mieście. – Wiążę to jednoznacznie z niskimi temperaturami oraz tym, że mieszkańcy zaczęli intensywnie palić w piecach – mówi Krystyna Gołębiowska, szefowa tarnowskiej delegatury WIOŚ. Obawia się, że to, co wydarzyło się wczoraj w nocy to zły zwiastun tego, co czeka nas w najbliższych kilku miesiącach.
- Parkingowy kociokwik w Mościcach
Znalezienie wolnego miejsca, w ciągu dnia, na parkingu przy Mościckim Centrum Medycznym graniczy z cudem. Samochody, które na nim stoją niekoniecznie jednak należą do pacjentów i obsługi przychodni, ale do pracowników sąsiadujących z nimi Azotów. Pracownicy przychodni zaobserwowali, że część samochodów pojawia się wcześnie rano, akurat wtedy gdy w Azotach rozpoczyna się pierwsza z miana. Znikają z parkingu popołudniu, kiedy ludzie wracają po pracy do domów.– Mimo że tu mam bliżej, wolałam wozić mamę na rehabilitację do centrum miasta, bo tam mogłam podjechać praktycznie pod same drzwi –irytuje się Marta Wiśniewska, mieszkanka Mościc.Oburzenie w dzielnicy jest powszechne.Autami pracowników Azotów zastawione są w ciągu dnia praktycznie wszystkie trawniki, chodniki i ulice w sąsiedztwie zakładów. – Mało tego – blokują nam miejsca przy sklepach, zajezdni autobusowej i kościele, a nawet wjeżdżają na parkingi osiedlowe – dodaje Lucyna Osuch z Rady Osiedla Mościce. Azoty tłumaczą, że posiadają wewnątrz zakładów wystarczającą ilość miejsc parkingowych, niemniej jednak wiąże się to z odpłatnością ponad 30 złotych na miesiąc. – Nie możemy nikogo zmuszać do skorzystania z nich – tłumaczy Grzegorz Kulik, rzecznik Grupy Azoty.
Więcej szczegółów w dzisiejszych numerach TEMI oraz Gazety Krakowskiej.