Miasto idzie do sądu po grube miliony
access_time 2016-03-01 07:55:00Przygotowanie pozwu już trwa. Dokument ma być gotowy najpóźniej w połowie marca, a na sądowe opłaty związane z cywilnym pozwem w budżecie zarezerwowano 100 tys. zł.
Urzędnicy liczą na zwycięstwo i wywalczenie gigantycznego odszkodowania, ale zdają sobie sprawę, że sądowa batalia będzie nie tylko kosztowna, ale i długa. Optymizm opiera na tym, że 14 z 23 osób oskarżonych w sprawie przyznało się do winy. Na "chłopski rozum" wszystko powinno zakończyć się wypłatą odszkodowania. Szkopuł w tym, że drogowi giganci - Strabag i Mota-Engil z pewnością podejmą walkę, by nie zwracać tak wielkich kwot.
Na niekorzyść miasta, które - przypomnijmy - ma w sprawie status poszkodowanego, działa jednak to, że zmowa nie byłaby możliwa bez wsparcia urzędników - pracowników zlikwidowanego Tarnowskiego Zarządu Dróg Miejskich. To jedna z nich - Danuta B. miała umożliwić oszustwo w zamian za łapówki. Zarzuty niedopełnienia obowiązków usłyszeli także ówczesny szef TZDM Zdzisław M. oraz jego zastępczyni Grażyna W.
14 oskarżonych, którzy przyznali się do winy chce dobrowolnie poddać się karze. Muszą liczyć się z wyrokami więzienia w zawieszeniu oraz wysokimi, sięgającymi 100 tys. zł grzywnami. Pozostała dziewiątka (w tym urzędnicy z Tarnowa) nie przyznają się do winy, co oznacza, że czeka ich "normalny" proces.