Każde koło łowieckie prowadzi coroczną dokumentację strat w swoim obwodzie spowodowanych kłusownictwem. Ta przerażająca statystyka obejmuje również liczne zwierzęta rozszarpane przez zdziczałe i bezpańskie psy. Myśliwi mają na to dowody, znajdując zagryzione sarenki, zające. Niekiedy, głównie na Powiślu Dąbrowskim, czworonogi (najczęściej charty) są narzędziem w rękach kłusowników.
Tarnowscy myśliwi nierzadko napotykają ślady psów wałęsających się po lasach i penetrujących łowiska niemal o każdej porze roku. Najbardziej groźne bywają wiosną, w okresie rozrodczym zwierząt. Ale psie kły dają się we znaki także zimą, kiedy zwierzyna jest w słabszej kondycji.
Myśliwi zmuszeni są zachować dużą dyscyplinę i ostrożność przy eliminowaniu wałęsających się psów. Muszą mieć pewność, że czworonogi nie mają właściciela i zagrażają otoczeniu. -Nie mieliśmy dotąd w okręgu skarg w tym względzie, ale o błąd nietrudno. Odradzamy więc młodym, niedoświadczonym jeszcze myśliwym dokonywanie odstrzału psów. Starsi stażem potrafią lepiej ocenić stopień zagrożenia i prawdopodobieństwo pomyłki jest mniejsze - tłumaczy M. Łoboda. (mab)