-To prawda, zając jest poważnie zagrożony. Zjada go nadmiernie rozmnożony lis oraz inne drapieżniki. Atakują go sfory bezpańskich psów. Wcześniej dużo zajęcy wytopiły wielkie powodzie i przetrzebiły choroby zakaźne narządów rodnych u samic - mówi Mirosław Łoboda, przewodniczący Zarzadu Okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego w Tarnowie. - Mam jednak nadzieję, że czarne scenariusze dotyczące przyszłości tego zwierzęcia nigdy się nie sprawdzą.
Aby do tego nie dopuścić, PZŁ od dwóch lat realizuje program pn. Poprawa bytowania i rozwoju populacji zająca i kuropatwy.
- W tym celu staramy się poszerzać bazę żerową zająca, chronić jego siedliska, zwalczać zbyt aktywne lisy - informuje przewodniczący.
W programie, który ma zasięg ogólnopolski, mowa jest także o przesiedlaniu zajęcy. Chodzi o to, by na terenach, na których utrzymuje się pokaźniejsza ilość tych zwierząt, odławiać ich część (za pomocą specjalnych sieci) i osiedlać w innych miejscach. - W naszym regionie nie ma na razie potrzeby, by sięgać po te metody, jest nadzieja, że w miarę liczne stado podstawowe odbuduje się samo, w sposób naturalny - podkreśla M. Łoboda.
Obecnie w znacznym stopniu PZŁ ograniczył polowania na zające; odbywają się tylko dwa razy do roku - w Wigilię i na Hubertusa - dla zachowania myśliwskich tradycji.
Dziesięć lat temu, w b. województwie tarnowskim żyło 17,7 tys. zajęcy. Wtedy część odławiana do sieci wędrowała na eksport, głównie do Włoch, w celu zasiedlenia tamtych terenów. Obecnie w regionie jest 7 tys. zajęcy. W 2003 r. ponad 750 tych zwierząt zostało zagryzionych przez bezpańskie psy. (ziob)