Porozmawiaj zanim weźmiesz
access_time 2005-06-30 09:13:14
Zaczynają się wakacje czas swobody, wyjazdów w góry czy nad morze. Czas, w którym możemy odmienić swoje życie! Czas, kiedy możemy stracić nasze życie! Jak spędzić te wakacje, aby nigdy nie żałować tego, co się zrobiło? Co robić, kiedy wpakowaliśmy się w coś, z czego sami nie potrafimy już wyjść? Marcin i Andrzej na spotkaniu ze studentami w PWST mówili o swoich doświadczeniach z narkotykami.

Według wielu ankiet przeprowadzanych w całej Polsce pierwszym powodem „spróbowania narkotyków” jest ciekawość. Testowanie wszystkiego na własnej skórze nie zawsze jest jednak najlepszą lekcją życia.



Marcin ma teraz 20 lat, dwa lata temu wstąpił do wspólnoty. Nim też kierowała ciekawość. „Kiedy miałem 10 lat mój tata wyjeżdżał za granice, powoli przyzwyczajałem się do jego taty. Wzmocniła się moja więź z mamą. Kiedy ojciec wracał z Niemiec cieszyłem się z jego powrotu, ale z czasem sam zauważyłem, że zaczynam się cieszyć nie z jego przyjazdu, ale z tego co mi przywiózł”.



Marcin miał wszystko. Kiedy skończył 11 lat przeprowadził się na inne osiedle, zmienił szkołę. Miał dużo kompleksów, nie znał nikogo w nowej klasie, bał się, że nie zostanie zaakceptowany. „Czułem jeden wielki strach – mówił.” Po pewnym czasie zaprzyjaźnił się z grupką kolegów którzy zawsze się wyróżniali. Przeszkadzali na lekcjach, nie odrabiali zadań. Marcin w tej grupie poczuł się akceptowany. Z nimi zaczął podpalać papierosy. „Kiedy nie miałem na nie pieniędzy zacząłem oszukiwać mamę, prosząc ją o pieniądze niby na książki, lub korepetycje i zawsze je dostawałem, mama nigdy nie robiła mi problemu.” Cały czas trzymał się z ta grupą kolegów.



Zaczęły się coraz większe problemy ze szkołą. Zaczął kręcić, zwalniać się z ostatnich lekcji, szukając różnych wymówek. Szkoła stała się dla niego ciężarem, nie podobało mu się że musi siedzieć na lekcjach. „Koledzy dużo mówili o tym, że jak zapalę marihuanę  będę mógł sobie pożartować, pośmieję się i odstresuję. Mówili, że każdy może spróbować.”



Jego pierwszy raz zakończył się przedawkowaniem, zapalił przed lekcjami, ciężko było mu wytrzymać do końca, o mało nie zemdlał. „Nauczycielki zaprowadziły mnie do sekretariatu wypytywały się czy nie jestem na coś chory, czy jadłem coś tego dnia, a ja mówiłem, że boli mnie tylko brzuch. Starałem się wykręcić. Na początku nikt nic nie podejrzewał, z czasem nauczyciele zaczęli przeczuwać, że musiał to być kontakt z jakimiś środkami odurzającymi.” Kiedy pytali Marcina o to, on stanowczo zaprzeczał, ale w głębi czuł, że i tak mu nikt nie wierzy. Potem nie palił już marihuany, ale dalej jego zachowanie w szkole zwracało uwagę. Zrobił z siebie tak zwanego „klasowego pajaca”. „Cieszyłem się tym, że zwracam na siebie uwagę, wyskakiwałem na lekcjach z różnymi tekstami.”



Na szkolnej dyskotece spróbował jeszcze raz i od tego momentu zaczął już palić codziennie. Po pewnym czasie poczuł, że ma ochotę spróbować czegoś więcej. „W szkole dużo mówiono też o amfetaminie, że można się uczyć na testy, że przed sprawdzianami pomaga, że będę swobodny wobec dziewczyn i że mogę się wyluzować. Nie czułem się uzależniony, bo w szkole zawsze mówili, że marihuana i amfetamina nie uzależniają. Mój głód narkotyczny ciągle rósł, miałem ochotę testować. W wakacje dostawałem małe ilości amfetaminy od dilerów i zacząłem je sprzedawać. Mając 16 miałem pierwszą wpadkę w szkole z policją, znaleźli przy mnie marihuanę. Zacząłem sobie naprawdę szkodzić.”



Nie potrafił skończyć szkoły, został z niej wyrzucony. „Brałem coraz więcej”. Pojawiły się paranoje, już nie mógł swobodnie wyjść do miasta, zaczęło mu brakować pieniędzy na narkotyki więc zaczął kraść. „Stałem się publicznym chuliganem. Nie miałem sumienia, nic mi nie podpowiadało, że robię źle. Kradłem”. Miał sprawy w sądzie za narkotyki, kradzieże. Mama mówiła mu, że jeśli się nie zmieni wyrzuci go z domu, bo zrujnował im całe życie. Mieszkał na ulicy, nie miał nikogo, własna rodzina zamknęła przed nim drzwi, sąsiedzi go unikali został sam.



Mama powiedziała mu o Wspólnocie Cenacolo, że może mu pomóc pod warunkiem, że on zdecyduje się wstąpić do niej. „Nie chciałem o tym słyszeć. Prosiłem o jeszcze jedną szanse, obiecałem, że pójdę do szkoły i skończę z narkotykami. Mówiłem, że poradzę sobie, bo nie jestem jeszcze w tak dużym stopniu uzależnienia”. Kłopoty Marcina nie minęły. Siedemnasty rok życia zaczął się kontaktem z heroiną. Było z nim coraz gorzej. „Rodzice zaakceptowali mnie i zrozumieli, że potrzebuje pomocy.  Przez trzy miesiące prowadzili mnie na spotkania do Wspólnoty. Po tym czasie wstąpiłem do  Cenacolo”. Jak każde początki, tak i we Wspólnocie były dla Marcina bardzo trudne. Obca dla niego była modlitwa, praca. „Dziwiłem się wszystkiemu, co się tam dzieje. Choć byłem w ośrodku żyłem jeszcze ulicą”. Na początku chciał wyjść stamtąd. Dostał Anioła Stróża, czyli opiekuna, który zajmuje się nowym członkiem przez 24 godziny. „Anioł pomógł mi w tych ciężkich momentach kiedy chciałem wystąpić, miałem chwile wahania, rozmowa z nim pomagała. Wyciągnął do mnie pomocną dłoń”.



Dziś Marcin jeździ i opowiada swoją historie. Chce pomóc młodym ludziom, nie chce aby powtórzyli jego los.



Jeśli masz problem i nie masz z kim o tym pogadać w Tarnowie istnieje kilka instytucji, które ci pomogą: „ARKA” - poradnia specjalistyczna (telefon zaufania 627-40-44 czynny od poniedziałku do soboty w godz. 16-20 i w soboty całą noc od 16 do 6 rano), oraz Tarnowskie Towarzystwo Zapobiegania Patologią Społecznym oraz Społeczny Ośrodek Profilaktyki Uzależnień (telefon zaufania 988).


 



Ula Mrowińska



 

Komentarze...
testststs 10,2,9,1,A