- Rzeczywiście, część właścicieli drobiu w rozmowie z nami wyraża różne obawy w związku z zamykaniem drobiu - potwierdza Jacek Janos, powiatowy lekarz weterynarii w Dąbrowie Tarnowskiej. - Mamy sygnały, że wieczorami wypuszczają kury na podwórko, by zażyły trochę wolności. Oczywiście, jest to niedopuszczalne, gdyż zgodnie z rozporządzeniem ministra rolnictwa ptactwo nie może teraz przebywać na otwartej przestrzeni.
Doktor Janos przyznaje jednak, że niektóre kury lub kaczki mogą nie tolerować dłuższego pobytu na niewielkiej, zamkniętej przestrzeni. Ptaki stają się względem siebie agresywne, skubią pióra, w przypadku większych ferm możliwy jest spadek mięsności, kury znoszą też mniej jaj. Pocieszające jest to, iż na razie na terenie Polski nie odnotowano wśród ptactwa ani jednego przypadku zarażenia się ptasią grypą. Służby weterynaryjne są zdania, iż jeśli do połowy listopada nic takiego się nie wydarzy, największe zagrożenie będzie poza nami i być może w grudniu część obostrzeń weterynaryjnych zostanie zniesiona.
Drób pozostaje w zamknięciu od 17 października. Powiatowy lekarz weterynarii w Dąbrowie co pewien czas otrzymuje informacje o padniętych ptakach, zwykle pospolitych, jak sroka, gawron czy kawka, lecz nic nie wskazuje na to, by zachrowały one wcześniej na ptasią grypę. - Ptaki zawsze chorowały na różne choroby i padały z różnych powodów, więc nie ma w tym nic nadzwyczajnego - dodaje lek. Janos. - Takich pojedynczych przypadków nie badamy. Padnięte sztuki usuwamy i poddajemy utylizacji. Dopiero gdyby w obrębie tego samego miejsca znalezione zostały przynajmniej dwa padnięte ptaki, zostałby wdrożony inny tryb postępowania.
Wiesław Ziobro
Dziennik Polski
www.dziennik.krakow.pl