-Zainteresowanie tą rasą rośnie od chwili, gdy zaczęły powstawać prywatne stadniny i ośrodki jazdy konnej - mówi Andrzej Goraus, dyrektor stada ogierów w Klikowej. - Mamy obecnie 26 ogierów-hucułów, które coraz częściej dzierżawione są przez hodowców, wykorzystujących je do krycia swoich klaczy.
Zdaniem dyrektora Gorausa, hucuł, używany kiedyś w zaprzęgach, robotach polowych i pracach ogrodniczych, dziś postrzegany jest głównie jako łagodny, spokojny koń rekreacyjny, polecany do treningów z dziećmi. - Hucuł jest mało wymagający, zje jedną czwartą tego, co duży koń - dodaje Andrzej Goraus. W okresie powojennym konie te przetrwały w Polsce południowo-wschodniej dzięki stadninie w Siarach k. Gorlic. Dziś ich największe skupiska znajdują się w Beskidach i Bieszczadach. Hucuły znakomicie sobie radzą w trudnym górskim terenie. W regionie tarnowskim najwięcej hucułów mają prywatne stadniny w Radlnej i Radłowie. W całym kraju jest ich już 1,6 tys. Działa nawet związek hodowców koni huculskich, który często obraduje w Stadzie w Klikowej.
Koń huculski uznany jest za rasę ginącą, godną zachowania, dlatego można starać się o pozyskanie funduszy na jego hodowlę z programów unijnych. Musi jednak być spełnionych wiele kryteriów, m.in. wymaga się, by hodowca miał co najmniej trzy klacze hodowlane.
(ziob)
Dziennik Polski
www.dziennik.krakow.pl
%br%