Jednakże zima potrafi dokopać ludziom i wtedy nie jest już tak bajecznie i malowniczo. Od wczoraj, jesteśmy świadkami mroźnej rewolucji przetaczającej się przez nasz kraj, jak zwykle ze wschodu… Jest tak zimno, że wracając z niedzielnej mszy, czułem jak zamarzają mi śpiki w nosie, a to jak łatwo się domyślić nie jest najprzyjemniejszą rzeczą pod słońcem. Według synoptyków to jeszcze nie wszystko, najgorsze dopiero nastąpi...
Ostatnim słowem zahaczyć pragnę o stan dróg i chodników w naszym zacnym mieście. Do pewnego momentu drogowcy spisywali się nienajgorzej, przejezdne drogi, posypane trotuary - na dzień dzisiejszy sytuacja przedstawia się całkowicie odwrotnie. Nie mówię już o sobie, ale kilka razy widziałem strach w oczach staruszki mającej przejść na drugą stronę ulicy po oblodzonej „zebrze” i w gruncie rzeczy się jej nie dziwię bo mając siedemdziesiąt lat o wywrotkę nie trudno...
Teraz kończąc naprawdę pragnę życzyć wam, jakże adekwatnie do obecnej aury, abyście się cieplutko trzymali i ostrożnie stąpali bo Zima czai się za rogiem…
Michał Madura
Zima nie jest O.K.
Kolejna zima, śniegu ni ma, ja tego nie mogę wytrzymać – śpiewał onegdaj Kazik Staszewski. Ja nie mogę wytrzymać brodzenia w śniegu i 30 stopniowego mrozu. Zrozumieć Kazika tez nie potrafię, a tekst piosenki mojego autorstwa byłby zapewne zgoła inny, bliższy rozumowaniu drugiego poety rocka, Muńka Staszczyka – dziewczyno, dziewczyno zamień cnotę na lato.
Za co kochać zimę?. Za mniejsza ilość kontroli sanepidu, za bezkarne spóźnienia do szkoły (bo MPK nawaliło), za ferie zimowe. Zdecydowanie łatwiej mi zimę nienawidzić i tęsknic do lata. Bo przeca zimno, mokro, na każdym rogu czyhają na mnie oblodzone podejścia, sterczące grudy lodu, śliskie chodniki. Jeśli nawet uda mi się cało dotrzeć na przystanek, to z 99% pewnością autobus nadjedzie z kilkuminutowym opóźnieniem (jeśli w ogóle nadjedzie, bo przy 30 kreskach poniżej 0 zamarza nawet benzyna). Zakładam mimo wszystko, że wehikuł MPK prędzej czy później się pojawi. Jeszcze tylko pospieszne szukanie biletu, oczywiście z rękawiczkami w kieszeni. Kilka chwil na trafienie do kasownika skostniałymi palcami. Cudownie zaczynać dzień po ciemku, w Autosanie czy innym Jelczu na linii 16. W autobusie dokładnie mogę obejrzeć własny oddech. Przez kilka przystanków tylko to mam do roboty, bo szyby przecież oblodzone i nic przez nie nie widać.
Nie lepiej jest tym, co przemieszczają się pieszo. Nie dość, że z oddechu można zbudować igloo, to ściekające łzy zamarzają na policzkach. Często, idąc tak w stanie lekkiego rozstrojenia nerwowego po naszych miejskich chodnikach (bo wszystkie chodniki nasze są – te brzeskie, jak i tarnowskie), napotykam matkę pchającą wózek, pana na rowerze, albo menela ciągnącego worek z makulaturą. I tu taka mała zagadka do organów odpowiedzialnych za odśnieżaniu ulic – jak mamy się minąć z taką persona, jeżeli szerokość odśnieżonej ścianki wynosi 0,5 metra? (Pozostała część jest zajęta przez metrowy zwał śniegu zgarniętego z ulicy).
Argumenty zamieszczone powyżej maja oczywiście przekonać ludzi do jedynych słusznych poglądów. Madura kłamie. Zima nie jest fajna. Najlepszym, dowodem jest fakt, że sam pan M. urodził się 3 miesiąca tej pory roku. Osoby ze zdaniem podobnym do mojego zachęcam do wspierania miejskiej kotłowni, efektu cieplarnianego, a także Czechowickich Zakładów Przemysłu Zapałczanego.
Dominik Zając