Madura do Zająca, Zając do Madury
Zimowy tekst tendencyjny i subiektywnie-zimny
access_time 2006-01-25 12:36:22
Nie wiem jak Zając, ale ja zimę lubię. Wszędzie jest biało, puczyście, śnieg pokrywa dachy domów, jak jest za ciężki to one się zawalają przygniatając ludzi… ups! Trochę mi się rozbujała fantazja… Wracając do rzeczywistości to kolejnym pozytywnym aspektem tej pory roku są zaspy. Można w nie powrzucać niewinne istoty płci przeciwnej, a potem w ramach rekompensaty za poniesione straty, zabrać je na rozgrzewającą herbatkę do kawiarni i wspólnie, jakże miło spędzić czas. (Tak zwany podryw śnieżny.)

Jednakże zima potrafi dokopać ludziom i wtedy nie jest już tak bajecznie i malowniczo. Od wczoraj, jesteśmy świadkami mroźnej rewolucji przetaczającej się przez nasz kraj, jak zwykle ze wschodu… Jest tak zimno, że wracając z niedzielnej mszy, czułem jak zamarzają mi śpiki w nosie, a to jak łatwo się domyślić nie jest najprzyjemniejszą rzeczą pod słońcem. Według synoptyków to jeszcze nie wszystko, najgorsze dopiero nastąpi...

 

Ostatnim słowem zahaczyć pragnę o stan dróg i chodników w naszym zacnym mieście. Do pewnego momentu drogowcy spisywali się nienajgorzej, przejezdne drogi, posypane trotuary - na dzień dzisiejszy sytuacja przedstawia się całkowicie odwrotnie. Nie mówię już o sobie, ale kilka razy widziałem strach w oczach staruszki mającej przejść na drugą stronę ulicy po oblodzonej „zebrze” i w gruncie rzeczy się jej nie dziwię bo mając siedemdziesiąt lat o wywrotkę nie trudno...

 

Teraz kończąc naprawdę pragnę życzyć wam, jakże adekwatnie do obecnej aury, abyście się cieplutko trzymali i ostrożnie stąpali bo Zima czai się za rogiem…

 

Michał Madura

Zima nie jest O.K.

 

Kolejna zima, śniegu ni ma, ja tego nie mogę wytrzymać – śpiewał onegdaj Kazik Staszewski. Ja nie mogę wytrzymać brodzenia w śniegu i 30 stopniowego mrozu. Zrozumieć Kazika tez nie potrafię, a tekst piosenki mojego autorstwa byłby zapewne zgoła inny, bliższy rozumowaniu drugiego poety rocka, Muńka Staszczyka – dziewczyno, dziewczyno zamień cnotę na lato.

 

Za co kochać zimę?. Za mniejsza ilość kontroli sanepidu, za bezkarne spóźnienia do szkoły (bo MPK nawaliło), za ferie zimowe. Zdecydowanie łatwiej mi zimę nienawidzić i tęsknic do lata. Bo przeca zimno, mokro, na każdym rogu czyhają na mnie oblodzone podejścia, sterczące grudy lodu, śliskie chodniki. Jeśli nawet uda mi się cało dotrzeć na przystanek, to z 99% pewnością autobus nadjedzie z kilkuminutowym opóźnieniem (jeśli w ogóle nadjedzie, bo przy 30 kreskach poniżej 0 zamarza nawet benzyna). Zakładam mimo wszystko, że wehikuł MPK prędzej czy później się pojawi. Jeszcze tylko pospieszne szukanie biletu, oczywiście z rękawiczkami w kieszeni. Kilka chwil na trafienie do kasownika skostniałymi palcami. Cudownie zaczynać dzień po ciemku, w Autosanie czy innym Jelczu na linii 16. W autobusie dokładnie mogę obejrzeć własny oddech. Przez kilka przystanków tylko to mam do roboty, bo szyby przecież oblodzone i nic przez nie nie widać.

 

Nie lepiej jest tym, co przemieszczają się pieszo. Nie dość, że z oddechu można zbudować igloo, to ściekające łzy zamarzają na policzkach. Często, idąc tak w stanie lekkiego rozstrojenia nerwowego po naszych miejskich chodnikach (bo wszystkie chodniki nasze są – te brzeskie, jak i tarnowskie), napotykam matkę pchającą wózek, pana na rowerze, albo menela ciągnącego worek z makulaturą. I tu taka mała zagadka do organów odpowiedzialnych za odśnieżaniu ulic – jak mamy się minąć z taką persona, jeżeli szerokość odśnieżonej ścianki wynosi 0,5 metra? (Pozostała część jest zajęta przez metrowy zwał śniegu zgarniętego z ulicy).
Argumenty zamieszczone powyżej maja oczywiście przekonać ludzi do jedynych słusznych poglądów. Madura kłamie. Zima nie jest fajna. Najlepszym, dowodem jest fakt, że sam pan M. urodził się 3 miesiąca tej pory roku. Osoby ze zdaniem podobnym do mojego zachęcam do wspierania miejskiej kotłowni, efektu cieplarnianego, a także Czechowickich Zakładów Przemysłu Zapałczanego.

 

Dominik Zając

 

Komentarze...
testststs 10,2,9,1,A