Przygnębieni hodowcy
access_time 2006-01-31 12:52:47
Wiadomo już, że w czasie katastrofy budowalnej w Chorzowie zginął jeden z mieszkańców Tarnowa, miłośnik gołębi, sprzedawca artykułów niezbędnych w hodowli ptaków, który nie był zrzeszony w Polskim Związku Hodowców Gołębi Pocztowych. Ranny został Marek Rzepka, uznany hodowca z Woli Rzędzińskiej i jego niemiecki kolega, Heinrich Renz.

Dzisiaj do Chorzowa wybiera się Karol Wójcik, wybitny hodowca gołębi pocztowych z Tarnowa, jeden z nielicznych w kraju sędziów klasy międzynarodowej w tej dziedzinie. Jedzie odebrać część ocalałych ptaków, które uczestniczyły w tragicznie zakończonej w sobotę chorzowskiej wystawie.

 

Jak już informowaliśmy, Karol Wójcik cudem uniknął tragedii. Na cztery minuty przed zawaleniem się dachu wyszedł z hali, poszedł do pobliskiego hotelu, by oglądnąć Teleexpress. Był ciekaw, czy znajdzie się w nim relacja z ogólnopolskiej wystawy gołębi. Ta ciekawość uratowała mu być może życie.

 

- Zdążyłem wejść do windy, by wyjechać na siódme piętro i usłyszałem karetki pogotowia - relacjonuje pan Karol. - Trochę mnie niepokoiło, że te sygnały z każdej strony coraz bardziej się nasilają. Spotkałem się jeszcze po drodze z kolegą-hodowcą z Białegostoku i to on odebrał wiadomość z "komórki", że w hali, w której trwała wystawa, właśnie zawalił się dach. Podcięło nam z wrażenia nogi. Wybiegliśmy za chwilę z hotelu i kiedy znaleźliśmy się na miejscu, widać było już przerażonych, pokaleczonych ludzi. Chwyciliśmy jeszcze stojące w sąsiedztwie hali przyczepy campingowe, by je przesunąć w inne miejsce, by karetki pogotowia miały lepszy dojazd. Było trudno, gdyż przyczepki miały zdemontowane koła. Myślę, że z tą organizacją pomocy nie było tak idealnie, przynajmniej na początku. Pan Kozioł z Tarnowa, który był wystawcą, wraz z którymś dziennikarzem pojechał zakupić latarki, gdyż nie mieli ich policjanci. Przywieźli dwanaście...

 

Karol Wójcik do Tarnowa powrócił w niedzielne popołudnie. Jechał samochodem, do którego kluczyki i dokumenty zostały w zawalonej hali. Dzięki kluczykom zapasowym, dostarczonym właścicielowi pojazdu, można było z samochodu skorzystać.

Do wczoraj w tarnowskim szpitalu przebywał - przywieziony ze Śląska - Marek Rzepka, przedsiębiorca i hodowca gołębi pocztowych z Woli Rzędzińskiej, mający szerokie kontakty w świecie z innymi miłośnikami tych ptaków. W katastrofie ranny został w bark, pod gruzowiskiem przebywał ok. 4 godzin.

 

wiesŁaw ziobro

Komentarze...
testststs 10,2,9,1,A