- Tak niedawno w Zakładach Azotowych był prezydent Komorowski, przygotowano piękną galę. My ze łzami w oczach patrzymy na to wszystko - mówią zwalniani. Okres wypowiedzenia kończy im się w styczniu. Dział zajmujący się przetwórstwem tarflenu (polskiego odpowiednika teflonu) wchodził kiedyś w struktury Zakładów Azotowych w Tarnowie Mościcach SA, dziś głównego rozgrywającego Grupy Azoty. Trzy lata temu wyodrębniono go ze struktur spółki-matki i przekazano do JRCh. Wypowiedzenia umów spadły na pracowników jak grom z jasnego nieba. Otrzymało je 14 spośród 18 zatrudnionych. Wśród zwalnianych jest 10 kobiet i 4 mężczyzn. Najmłodsi przepracowali tu 25 lat, najstarsi - 35. Zwołano ludzi na spotkanie z szefostwem, w trakcie którego prezes JRCh oraz dyrektorzy uspokajali, że nic złego jeszcze się nie dzieje. - Nie upłynęło 15 minut, gdy pojawili się ci sami dyrektorzy i wręczono wypowiedzenia wszystkim obecnym w pracy. Reszta dostała je po przyjściu na kolejną zmianę - mówią na łamach Gazety Krakowskiej pracownicy. O stanowisko władz spółki zwalniani zabiegali wiele dni. Kiedy w końcu udało im się skontaktować z prezesem Leszkiem Gniadkiem, ten odesłał ich do Hanny Węglewskiej, rzecznik prasowy Grupy Azoty. - Produkcja wyrobów tarflenowych od czterech lat, niestety, nie przynosi oczekiwanych efektów ekonomicznych. Wśród przyczyn wymienia brak własnej bazy surowcowej, przestarzały park technologiczny i konkurencję ze strony tańszych wyrobów. Dział jest w trakcie "wygaszania". W tej chwili realizowane są jeszcze ostatnie zamówienia. Zwalniani nie kryją zdziwienia taką argumentacją. Uważają, że zamówień na produkcję nie brakowało, a ostatnio pojawiło się ich nawet więcej. Rzecznik Grupy Azoty zapewnia, że niektórzy ze zwalnianych mają otrzymać propozycje pracy w innych spółkach Azotów. Konkretów jednak nie podano. Więcej w bieżącym wydaniu Gazety Krakowskiej nr 294 (19691) Zobacz także: Azoty Tarnów wprowadzają nową markę - Grupa Azoty